sobota, 6 września 2014

Jak wygląda mój obecny trening i dieta?

Po dłuższym okresie restu i kilku "przygotowawczych" siłowych, wróciłam w końcu do klasycznej formy treningów, czyli trzyczęściowego planu. Nie są to jednak typowe ćwiczenia, ponieważ poniższe zestawy układałam w "biegu", bez większych przemyśleń, trzymając się jednak wyuczonej kolejności i zasad układania superserii i serii łączonych. Jeśli po takim spontanicznym treningu czułam, że ćwiczyło się dobrze, postanawiałam go w takiej formie zapisać do planu. Daję sobie jednak prawo do zmieniania ćwiczeń, zastępowania ich innymi, ćwiczenia dodatkowych partii czy kilku "dobijających" powtórzeń. Widoczne poniżej zestawienie to trzon, który chcę modyfikować w miarę upodobania. Oczywiście będę się go trzymać, bo ciało nie lubi nie tylko stagnacji, ale i zbyt szybkich zmian, ale pewne urozmaicenia na pewno się pojawią.


Ilość powtórzeń malejąca co dwa tygodnie o dwa, zaczynając od dwunastu.

Jak widzicie, w obecnym planie mało jest miejsca na ćwiczenia łydek, ponieważ szczerze ich nie lubię i uważam za stratę czasu - nie oznacza to, że całkowicie je pomijam. Mniej więcej dwa razy w tygodniu wrzucam w superserię z ćwiczeniami na barki również coś na łydki.

Do powyższe raz-dwa razy w tygodniu wpada cardio angażujące głównie mięśnie brzucha - najczęściej wybieram trzecią rundę "Killer Abs" albo drugą "6week 6pack" Jillian Michaels - są to wymagające kondycyjnie programy, przy których brzuch pracuje głownie "przy okazji" - co nie oznacza, że efekty są gorsze niż w przypadku tradycyjnych brzuszków. Wręcz przeciwnie, ćwiczenie brzucha podczas bardziej naturalnych dla człowieka ruchów wpływa znakomicie na kondycję mięśni, o czym przekonałam się już zimą i wiosną ubiegłego roku, gdy te programy służyły mi za główną formę aktywności.

Ostatnio spodobał mi się również program Fitness Blender, który pokazuję niżej. Nie jest tak morderczy jak inne HIITy tej pary, ale nadal wyciska siódme poty, a brzuch pracuje z pełną mocą.




Jeśli chodzi o dietę, porzuciłam na razie liczenie kalorii i rozkładu B/T/W. Jem podobnie jak za czasów liczenia, więc i tak mniej więcej kontroluję sytuację i około 2300-2400 kcal w odpowiednim stosunku B/T/W codziennie wpada. Dzięki temu ani się nie głodzę, ani nie przejadam.

Efekty są naprawdę dobre, trzymam formę, ale przy tym nie biegam cały czas z wagą i kalkulatorem, więc umysł jest spokojniejszy, bo może zająć się innymi rzeczami niż obliczaniem czy zjadam odpowiednią ilość owsianki albo serka wiejskiego. Dzięki temu bez wyrzutów sumienia do wieczornych płatków owsianych dodaję sporo mleka, do tego trochę malin albo ze dwie śliwki i nie panikuję, że zjadłam za dużo węglowodanów I TO PROSTYCH O 21:00 OLABOGA. Dodatkowych pokładów tłuszczu wokół brzucha nie zauważam, więc chyba nie jest to tak złym rozwiązaniem ;)

***

Są wakacje, więc często wyjeżdżam - w związku z tym czasem przepada mi trening, mniej więcej co dwa tygodnie moja dieta zostaje zaburzona przez niezbyt czyste posiłki, bo po prostu nie jestem w stanie w pewnych warunkach jeść według swoich zasad, a i jakieś lody czy piwo się trafią. Efektów ubocznych nie ma, a ja zdecydowanie wolę spędzić więcej chwil z ludźmi których kocham i w ciekawych miejscach, niż skrupulatnie, obsesyjnie nawet trzymać się planu treningowego czy diety.

Przy ćwiczeniach 5 razy w tygodniu i stuprocentowo czystej diecie na co dzień, mogę sobie pozwolić czasami na małe odstępstwa, jeśli dzięki temu przezywam coś bardziej wartościowego :). Na starość będę wspominać podróże i relacje z ludźmi, a nie to czy podczas jakiegoś wyjazdu jadłam chleb żytni na zakwasie, czy jakiś mieszany na drożdżach i że przepadły mi wtedy dwa siłowe. Równowaga przede wszystkim!


9 komentarzy:

  1. mam bardzo podobny plan treningowy w tym momencie :). Gratuluje i popieram zdroworozsadkowego podejscia do tematu zywienia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. masz wspaniałe, zdrowe podejście do tego! tylko pogratulować :) masz świętą rację, równowaga jest najważniejsza :) cieszę się, że i ja dotarłam do takiego etapu w swoim życiu, że potrafię ją zachować ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Twoje podejście:) Jedno z nielicznych które jest zdrowe i rozsądne. Też do takiego dojdę ,zobaczysz :D Jestem na dobrej drodze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki :) cieszę się, że wszystko powoli Ci się układa.

      Usuń
  4. Uwielbiam Fitness Blender! Masz rację równowaga to podstawa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja bym chciała umieć dobić do 2300 :( Ledwo dojeżdżam do 1800...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba dochodzić do tego stopniowo - 2000, 2100 itd. na początku jest ciężko, ale organizm się w końcu przestawia i przyjmuje większe ilości bez problemu. Gorzej jeśli istnieje blokada psychiczna, ale i ją jest łatwiej pokonać, jeśli stopniowo zwiększa się podaż. Chyba zresztą napiszę o tym post, bo sama długo jadłam maksymalnie 1800 kcal dziennie i wiem jak to jest, kiedy potrzeba jeść więcej, a czasem nie wychodzi.

      Usuń
    2. U mnie jest problem małego żołądka, 150 g kurczaka i 80 g ryżu dzielę na 2 porcje, muszę go stopniowo rozciągać.

      Usuń
  6. Oj a mi się tak nie chce ćwiczyć :(

    OdpowiedzUsuń