Mój ostatni trening opisywałam tutaj. Zapowiadało się pięknie, ale ilość obowiązków zmusiła mnie nieco do modyfikacji planów i tak:
- ćwiczyłam 3 razy w tygodniu po około 1,5 godziny
- schemat wyglądał następująco:
- rozgrzewka (ok. 5 min)
- trening właściwy (ok. 40-45 min)
- ćwiczenia na brzuch (ok. 5-10 min)
- cardio - trucht, podskoki, pajace, high knees (ok. 20 min)
- rozciąganie (ok. 10 min)
- starałam się możliwe jak najwięcej spacerować, często w dni nietreningowe wracałam z uczelni piechotą, czyli jakieś 3 km. Nawet nie ze względu na dodatkową aktywność - po prostu uwielbiam maszerować z muzyką w słuchawkach.
Co z treningiem? Naprawdę mi się spodobał, chociaż część ćwiczeń, jak już mówiłam, musiałam dostosować do warunków domowych, a więc np. braku drążka. Każda z sesji angażowała do pracy całe ciało. Co prawda brak superserii czy serii łączonych sprawił, że kondycyjnie nie stanowił on wyzwania, ale to nadrabiałam aerobami. Dwie serie (w jednym treningu) na biceps i triceps okazały się strzałem w dziesiątkę.
Metoda 15-10-5 w rozliczeniu treningowym, czyli zmniejszaniu powtórzeń z każdą serią każdego ćwiczenia (zamiast co dwa tygodnie) także przypadła mi do gustu. Za jednym zamachem kształtuje i wytrzymałość, i siłę, i wpływa na masę. No... z tą masą trochę przesadziłam, chociaż to nie wina treningu. Jak już nieraz wspominałam, ostatnio ciężko mi było osiągnąć nadwyżkę kaloryczną, więc o ile moja sylwetka zachowała jakość i mniej więcej kształt, tak o przyroście mięśni nie mogło być mowy.
A jednak. W październiku, gdy rzeczywistość nie zdążyła mnie jeszcze pochwycić w swe mordercze pazury, zauważyłam, że taka forma ćwiczeń daje całkiem niezłe rezultaty, więc postanowiłam dać drugą szansę temu FBW i zacząć od początku, z dodatkowymi modyfikacjami.
Zdjęcia sylwetki będą, mam nadzieję w nieco lepszym już otoczeniu i po pełnym powrocie do formy. Na razie jeszcze zbijam to co przybyło w czasie świąt ;)
Metoda 15-10-5 w rozliczeniu treningowym, czyli zmniejszaniu powtórzeń z każdą serią każdego ćwiczenia (zamiast co dwa tygodnie) także przypadła mi do gustu. Za jednym zamachem kształtuje i wytrzymałość, i siłę, i wpływa na masę. No... z tą masą trochę przesadziłam, chociaż to nie wina treningu. Jak już nieraz wspominałam, ostatnio ciężko mi było osiągnąć nadwyżkę kaloryczną, więc o ile moja sylwetka zachowała jakość i mniej więcej kształt, tak o przyroście mięśni nie mogło być mowy.
A jednak. W październiku, gdy rzeczywistość nie zdążyła mnie jeszcze pochwycić w swe mordercze pazury, zauważyłam, że taka forma ćwiczeń daje całkiem niezłe rezultaty, więc postanowiłam dać drugą szansę temu FBW i zacząć od początku, z dodatkowymi modyfikacjami.
Zdjęcia sylwetki będą, mam nadzieję w nieco lepszym już otoczeniu i po pełnym powrocie do formy. Na razie jeszcze zbijam to co przybyło w czasie świąt ;)
mnie został jeszcze tydzień Insanity, potem jakiś rest i wracam do siłowego, ależ się stęskniłam ;)
OdpowiedzUsuńMam Insanity i nawet zastanawiałam się, czy nie spróbować (nawet nie w cyklu, tylko od czasu do czasu jako urozmaicenie) ale jednak bardziej ciągnie mnie do sztangi ;) a robienie choćby dwóch wymagających planów jednocześnie byłoby szaleństwem.
UsuńTrening wygląda bardzo ciekawie, fajnie dobrane ćwiczenia. Chyba wezmę go pod uwagę jak skończę swój obecny plan. Myślisz, że można by było wykonywać go efektywnie również w normalnym systemie np. 3x10 ? Przeglądałam wątek z tym treningiem na kfd i nie mogłam doczytać czy on jest przeznaczony tylko do 15-10-5 czy do innych też.
OdpowiedzUsuńWiem że można robić go na zasadzie 15 powtórzeń w dwóch pierwszych tygodniach, 10 w następnych dwóch, 5 w kolejnych. Zrobienie całego planu na dziesięciu powtórzeniach też na pewno da efekty, aczkolwiek nie wiem co wtedy z ćwiczeniami na biceps i triceps które robi się w dwóch seriach.
Usuń