poniedziałek, 14 lipca 2014

Naturalny następca Carmexa? Pomadki Sylveco

Jeśli czytacie blog od jakiegoś czasu, mogłyście zauważyć, że Carmex jest dla mnie numerem jeden w kwestii pielęgnacji ust. Wszystkie inne recenzowane pomadki nie okazywały się wystarczająco dobre, najbliżej były chyba masełka Nivea, ale to nadal nie było to. Mimo wielu prób, nie znalazłam niczego, co sławną żółtą tubkę mogłoby zdetronizować. Do czasu! Pewnego dnia postanowiłam sięgnąć po pomadki Sylveco - natrafiłam na kilka dobrych opinii i byłam zadowolona z kremów tej firmy, więc byłam dobrej myśli.

Wybrałam dwie - rokitnikową oraz brzozową z betuliną. Dostępna jest jeszcze odżywcza z peelingiem, wiem, że prędzej czy później po nią sięgnę.


 Sylveco, pomadki ochronne

rokitnikowa o zapachu cynamonu, brzozowa z betuliną

Gdzie? Sklep internetowy Sylveco.pl, apteki, sklepy z kosmetykami naturalnymi, drogerie Jasmin
Za ile? 8,99 zł / 4,6 g

OPAKOWANIE

Pomadki zamknięte są w nienagannie działających sztyftach o skromnej szacie graficznej. Zamykane na "klik", nie powinny otworzyć się samoistnie. Użyty w produkcji plastik jest gruby i ewentualny upadek z wysokości nie powinien uszkodzić naszego kosmetyku.


ZAPACH, KONSYSTENCJA

Zapachy pomadek są naturalne, Sylveco stawia na wonie używanych ekstraktów i olejów, brak tu sztucznych substancji eterycznych - do specyficznej woni trzeba się przyzwyczaić, ale po pierwszym zaskoczeniu pojawiają się cieplejsze uczucia.

Mam tylko jedno zastrzeżenie - pomadka rokitnikowa, opisywana jako mająca zapach cynamonu, pachnie głównie rokitnikiem właśnie - kto raz poznał tę cierpką woń, nigdy jej nie zapomni. Zdążyłam polubić ten zapach, ale osoby szukające w mazidle cynamonu (który owszem jest, ale niewyczuwalny) mogą poczuć się zawiedzione. Nie odnotowałam żadnego smaku, co dla mnie jest wielkim plusem.

Konsystencja jest tłustawa, woskowa. Pomadki są miękkie i łatwo rozprowadzają się po ustach, nie kleją się. Rokitnikowa, mimo żółtego koloru, nie barwi warg.


DZIAŁANIE

Wersja rokitnikowa utrzymuje się na ustach nieznacznie dłużej i natłuszcza nieco mocniej niż brzozowa.
ale i w przypadku tej drugiej oba aspekty mnie satysfakcjonują.

Pomadka rokitnikowa działa błyskawicznie. Usta już od pierwszych chwil od nałożenia są w o wiele lepszej kondycji - nawilżone, zregenerowane. Suche skórki i podrażnienia znikają od razu, wargi stają się gładkiemiękkie i odżywione. Sylveco szybko i skutecznie usuwa spierzchnięcie i ślady po nerwowym przygryzaniu ust.

Wersja brzozowa działa podobnie i jestem z niej zadowolona, ale jest lżejsza. W nieco mniejszym, chociaż nadal w pełni zadowalającym stopniu pielęgnuje wargi. Przy bardzo spierzchniętych będzie potrzebowała więcej czasu na "zrobienie swojego", ale w codziennej pielęgnacji spisze się tak świetnie jak jej czerwona siostra.


Pomadkę rokitnikową stawiam na równi z Carmexem, jeśli chodzi o działanie. Brzozową - nieco niżej. Jest jednak coś, co sprawia, że od teraz wybieram produkty Sylveco zamiast Carmexu...

SKŁAD 

W pełni naturalny!

Ogromnym plusem jest to, że firma podaje składy swoich kosmetyków w "ludzkiej" formie, a więc przetłumaczone na polski. Nawet osoba nie mająca pojęcia o INCI będzie wiedziała od ręki, z czym ma do czynienia.



PODSUMOWANIE

Polecam obie - rokitnikową przede wszystkim, ale i brzozowa na pewno znajdzie grono zwolenniczek, zwłaszcza, że ma delikatniejszy zapach.

3 komentarze:

  1. oo super! na pewno wypróbuję :) nadal szukam swojego ideału :) na razie najbardziej sprawdzają się u mnie balsamiki z Oriflame, potem chcę też wypróbować sławny Tisane :) z Sylveco bardzo chwalony jest krem brzozowy, myślałam o tym, żeby się na niego skusić, używałaś może? :)

    OdpowiedzUsuń