JESTĘ HEJTERĘ.
Takie hasło powinnam sobie umieścić na koszulce (zaraz po tej z "I don't understand" z przodu i "I still don't understand" z tyłu; i po tej z "Angels have my phone box").
Nie jestem feministką i nie wpycham facetów w sukienki, ale bardzo wkurza mnie dzielenie czynności na "męskie" i "damskie". Nie farbuję włosów na zielono i nie tańczę nago pod pomnikiem Mickiewicza, ale jestem wyczulona na mówienie, że coś wypada robić, a coś nie - chyba że jakaś istota wyższa zezwoli (czytaj: słynny projektant mody). Nie czytuję Prousta i Pilcha, ale denerwują mnie domysły, że kobiety potrafią pomieścić w swoich małych móżdżkach tylko temat dbania o swoje ciało.
O co poszło? O to, że Women's Health radośnie powiela wszystkie stereotypy. Pisałam już wcześniej o tym magazynie i chociaż nigdy nie uznawałam go za idealny, za każdym razem broniłam. Pałka się przegła, jakby to powiedział naczelny kiepski Polak.
Zdjęcia pochodzą z WH, które wydano przed świętami. Późniejszego nie kupiłam, bo po przejrzeniu w EMPiKu nie znalazłam niczego, co mogłoby wywabić moją kartę z portfela. Numer stary, ale przeczytałam go dopiero teraz, bo mam z zwyczaju czytać gazety w pociągu, a to ostatnio było rzadką przygodą. I szczerze, wstyd mi było wyjmować to-to z torby i czytać. Razem z WH w trakcie podróży przeczytałam "Men's Health" i "Twój Styl" i przepaść pomiędzy tymi dwoma tytułami a WH okazała się ogromna.
Grzechy WH:
1) Siłownia jest dla facetów, ale Ty też możesz iść
Super, że redakcja WH uznaje, że jesteśmy na tyle odważne, aby pójść na siłkę i zamiast do rowerka, pobiec w stronę sztangi. Ale po co te teksty, że wyciskanie to męska rzecz? Może mi powiecie, że prowadzenie samochodu to też męska rzecz? A wkręcanie żarówki?
2) 1500 kcal i jedziesz
Dzienne zapotrzebowanie kaloryczne bardzo aktywnej kobiety o przeciętnej wadze wynosi około 2000 kcal. Obcinanie od razu 500 kcal nie jest zbyt dobrym wyjściem dla organizmu, nawet jeśli chcemy chudnąć. No i co zrobić, kiedy przestaniemy chudnąć? Obciąć dzienne spożycie o kolejne 200, 300 kcal? Oczywiście nadal możemy sobie pozwolić na Oreo. Że ma cukier i syrop glukozowo-fruktozowy? Pani, to nieważne, po trzech nie przytyjesz i to się liczy!
3) Jestem zgrabna, szczupła, ćwiczę dwa razy w tygodniu
Kojarzycie facetów z okładek Men's Health? Wielcy, umięśnieni, na pierwszy rzut oka widać, że wkładają w swój wygląd bardzo dużo, bardzo ciężkiej pracy. Nawet mnie, jako kobietę, motywują niesamowicie, bo wiem, że nie urodzili się tacy, że tę kupę mięcha na sobie okupili godzinami bólu i potu. Podziwiam ich za wytrwałość.
Nie mówię, by na okładki Women's Health trafiały kulturystyki, bo to przesada w drugą stronę i bezsens zupełny. Ale czemu nie pokazywać kobiet, dla których sport jest naprawdę ważny i u których widać wpływ sportu na sylwetkę? Serwuje się nam panie szczupłe, "gładkie", zgrabne z powodu genetyki, rozsądnej diety i... niezbyt intensywnych ćwiczeń. Do czego ma mnie motywować kobieta biegająca 5 km dwa razy w tygodniu? Znam blogerki, zdawałoby się zwyczajne dziewczyny, które wzbudzają mój niekłamany podziw, przebiegając dwa razy większą odległość przy każdej możliwej okazji.
4) A wiesz, że ciemne kolory pomadek możesz nosić na co dzień?
5) Kali nie czytać, Kali się malować
W WH pokazywane są praktycznie wyłącznie kosmetyki wysokopółkowe. Rossmann jest dla plebsu. W czym problem? W tym, że taki "Twój Styl", jeden z najbardziej luksusowych magazynów w Polsce, obok kosmetyków za trzy stówy potrafi bez siary pokazać te za 30, ba! za 10 zł. Niestety prawdopodobnie, aby być na 100% fit, trzeba kupować Lancome, a nie jakieś tam Maybelline.
***
"Women's Health" ma zalety, owszem. Ciekawe przepisy (tutaj fantastyczny zbiór zdrowych, dietetycznych ciast), coraz sensowniejsze ćwiczenia, przydatne artykuły na temat żywienia (np. o niebanalnych zamiennikach cukru). Niestety znakomite przepisy i rozsądnie skomponowane treningi znajdę również w internecie. Szkoda mi płacić osiem złotych ludziom, którzy traktują mnie jak płytką i leniwą dziewczynę.
Rozumiem Cie, ja ostatnio skreśliłam inne pismo z powodu seksistowskiego i utrzymanego na dennnym poziomie felietonu (plus jeszcze iluś tekstach o tym, do czego są kobiety, a do czego mężczyźni). Pismo teoretycznie skierowane jest o kobiet, więc nie wiem, czemu jego wydawca sam sobie strzela w stopę? Może tak lubi?
OdpowiedzUsuńJestem fanką przepisów pojawiiających się w WH, ale 1500 kalorii to faktyczne przegięcie. Po zajęciach z dietetyki womens health zaczął mnie bardziej drażnić, a po twoim tekście zdałam sobie sprawę, że czytam te bzdety i nic mi po nich nie zostaje... Wpuszczam w głowę i wypuszczam. Niestety dużo młodziutkich dziewczyn też czyta to pisemko, a potem jest - liczenie kalorii i wiedza o seksie na poziomie dzięcioła pospolitego. A jeśli już o tym mowa... artykuły pt. "goooorąca mapa męskiego ciała" niesamowicie mnie demotywują... Czuję jakbym nagle przenosiła się w świat Cosmopolitanu. Chyba nie o to tu chodzi. Chociaż to też część zdrowego życia :)
OdpowiedzUsuńW stu procentach zgadzam się ze wszystkimi punktami!
Przepisy mają dobre, ale tak jak pisałam, to za mało, bo dobre przepisy znajdę też w sieci. WH przeczytam, coś mi się spodoba, przy czymś pokręcę nosem, ale ostatecznie wyjdzie na to, jak mówisz - "wpuszczę w głowę i wypuszczę". Szkoda na to pieniędzy i miejsca na półce :)
UsuńJa całkiem lubię WH, ale po Twoim poście zaczynam bardziej zwracać uwagę na treści zawarte w tej gazecie. Rzeczywiście brakuje jej pewnych rzeczy.
OdpowiedzUsuńCzęść makijażowa w ogóle mi się nie podoba, gazeta ma być o sporcie, utrzymaniu dobrej kondycji etc. Niedługo otworzą kącik porad miłosnych :/
Mnie wkurzają też sesje modowe, no ludzie, pięć czy sześć stron z ciuchami...
UsuńJa lubię w WH to, że dużo jest tam informacji o sporcie, ale poza tym nie ma tam nic ciekawego :)
OdpowiedzUsuńZgodzę się, można z WH coś wyciągnąć, ale dla mnie wartościowe informacje giną pomiędzy bzdetami :(
UsuńTaa, gazety dla wyzwolonych kobiet, a w środku "jak zostać anorektyczką" i "jak zrobić mu dobrze na sto sposobów" ;) Zastanawia mnie target takich pisemek, bo z jednej strony ą ę praca w korpo, fitness i kosmetyki za trzy stówy, a z drugiej przemyślenia jak z Bravo Girl. A co do napisu na koszulkę, to mi się bardzo podoba "I'm so sick of people I think I need a Doctor".
OdpowiedzUsuńTaka ta zawartość... płytka i miałka.
UsuńKupiłam tę gazetę raz, dokładnie ten numer i tylko ze względu na Więdłochę na okładce. Więcej tego błędu nie popełnię, bo to pismo to dno.
OdpowiedzUsuńhttp://kosmetycznieimodnie.blogspot.com/
No to widzę, że podobne rzeczy zauważyłyśmy... Kupiłam 1szy numer jak chyba wszyscy z czystej ciekawości. Jak dla mnie ta gazeta to wypadkowa pomiędzy shape i glamour.
OdpowiedzUsuń