piątek, 1 czerwca 2012

Essence "A New League"

Today's a POLISH/ENGLISH post. 

Na nową limitkę Essence “A New League” czekałam, od kiedy zobaczyłam jej zapowiedź na jednym z blogów. Spodobał mi się bronzer. Nie tylko jego design, ale także fakt, że składał się z czterech odcieni – zachwyciła mnie wizja manewrowania pędzlem tak, by osiągnąć kilka efektów jednym produktem.
"A New League” miała być tylko w drogeriach Rossmann i na razie nie miałam czasu zweryfikować tej informacji – do żadnej Natury nie zajrzałam. Okazało się jednak, że nie każdy Rossmann bierze udział w promocji. Odwiedziłam cztery sklepy i tylko w jednym był stand z kosmetykami. Niestety było ich bardzo niewiele, po trzy-cztery sztuki każdego rodzaju. Pierwszego dnia promocji o godzinie 10:00 zgarnęłam przedostatni bronzer, szczotek już nie było, lipstain został jeden. Zdaje się, że gdybym weszła do Rossmanna trzy godziny później, po zajęciach, zastałabym puste stoisko…

Cóż. Przyjrzyjmy się moim rzeczom.

I was waiting for the new Essence’s limited edition "A new League” since the day I’ve saw the ad on someone’s blog. I really wanted the bronzing powder. It was not only the look of it but the fact it contained four different shades that made it a “must-have” – I was delighted by the vision of cruising the brush so that to achieve several different effects while having only one product.
“A New League” was to be in Rossmanns only (?). It turned out, though, not every Rossmann had this edition. I visited four shops and only one had the stand with the cosmetics, and there were few of them: the first day of the sale at 10:00 I grabbed the last-but-one bronzer, hairbrushes were gone, lipstain was one. Seems if I went to Rossmann three hours later, after my lectures, the only thing I’d see would have been the empty stand…  

Ah well! Let’s see my things, then.


Swatch

Miałam kupić tylko brozner, ale kiedy stanęłam przed tymi wszystkimi produktami, nie mogłam się powstrzymać. Sprawdziłam lipstain – niestety, mimo tego, że dawał ustom wspaniałe uczucie, tragicznie na nich wyglądał.
Cienie natomiast wyglądały genialnie. Co prawda ten, który podobał mi się najbardziej, w odcieniu 01 był już wykupiony, ale 03 - Oh De Prep - okazał się równie ładny. Bardzo łatwo się go aplikuje i cudownie wygląda na skórze. Dodatkowo mogę zapewnić, że byle woda go nie zmyje… Nie wiem, kiedy będę go nosić, bo jestem bladziochem i nie przepadam za mocnym makijażem, ale, nooo…. Musiałam!

I was to buy the bronzing powder only, but when I faced all those products, I couldn’t help but trying them all. First the lipstain – sadly, despite giving a wonderful feeling to lips, it looked TERRIBLY.
Eyeshadows, on the other hand, looked perfect. Truth is the one I liked the most – 01 – was sold out, but the 03, Oh De Prep, turned out to be as pretty. It’s very easy to apply and looks wonderful on skin. Plus I can assure you any water can wash it off. I have no idea where I’ll wear this since I’m very pale and don’t like strong make-up, but, well… I had to!

Ah, what the hell.



Swatch

1 komentarz:

  1. No ja to praktycznie Kinga tylko czytam xD Kiedy rozglądam się za czymś do czytania, bardzo często wybór pada na Kinga, kiedy zastanawiam się między książką jego autorstwa, a kogoś nowego. Przynajmniej mam pewność (na 99%), że mi się spodoba ;D Czasem tylko czytam konkretnie jakąś książkę, o której słyszałam, że jest dobra, albo mnie zainteresowała. Teraz się zastanawiam nad serią, na podstawie której powstała "Gra o tron", ale odstraszają mnie trochę ceny książek. PDFów nie lubię, ale cóż, chyba się skończy właśnie na takiej wersji. Uf, się rozpisałam na temat książek :o

    A ja nie wiedziałam nawet, że masz bloga! ^^ Na początku nie wiedziałam kto to, ale zrobiłam mały research i jak mniemam, mam przyjemność z Elphie :>

    I również b. lubię kosmetyki Essence :) zwłaszcza cienie

    OdpowiedzUsuń