Pokazywanie postów oznaczonych etykietą under twenty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą under twenty. Pokaż wszystkie posty

sobota, 30 listopada 2013

BB od Under Twenty - jak w niebie?

Lubię firmę Under Twenty, a o recenzowanym dzisiaj kremie BB czytałam sporo pozytywnych opinii - kiedy więc skończył mi się CC z Bell, a budżet nie pozwalał na zakup BB Skin79, zdecydowałam się właśnie na ten produkt. Czy to była właściwa decyzja? Zapraszam do lektury.

Co? Under Twenty, Multifunkcyjny antybakteryjny krem BB lekki krem + puder
Gdzie? Rossmann, Hebe, Natura, etc.
Za ile? ok. 15zł

Produkt przeznaczony jest dla cery trądzikowej, według producenta ma matować, nawilżać, wygładzać, maskować niedoskonałości, długotrwale wyrównywać koloryt skóry i nadawać naturalny wygląd.


OPAKOWANIE

Tubka o pojemności 75ml, czyli dość dużej jak na kosmetyk tego typu. Do pewnego poziomu lekko przezroczysta, więc w kontrolowanym stopniu możemy kontrolować zużycie. Klapka jest bardzo solidna i na pewno nie otworzy się sama.

Tubka jest zapakowana w kartonik i tu pojawia się pierwszy zgrzyt. Skład produktu jest podany wyłącznie na tym właśnie zewnętrznym i zazwyczaj natychmiast wyrzucanym opakowaniu. 


ZAPACH I KONSYSTENCJA

Krem jakiś tam swój zapach ma, ale jest on delikatny i dość naturalny, żadne tam chemiczne kwiatki.

Konsystencja jest gęsta, zbita, więc przy aplikacji krem nie spłynie nam z rąk - a jednocześnie rozprowadza się naprawdę łatwo. 

KOLOR

Brawo dla producenta, który nie poszedł wydeptaną ścieżką i nie wyszedł z założenia "Polska to kraj mulatek". Odcień 1, czyli jasny beżowy, jest naprawdę jasny, wszystkie blade twarze powinny być zadowolone. Kolor jest naturalny, o żółtych podtonach, pozbawiony różowych i pomarańczowych nut. Nie ma szans, by pod jego wpływem stać się świnką czy marchewką. W sprzedaży dostępny jest jeszcze jeden, ciemniejszy odcień.


DZIAŁANIE

Wygodna aplikacja wiąże się z tym, że krem nie robi smug. Dobrze wtapia się w skórę i wyrównuje jej koloryt. Krycie jest małe, przy zastosowaniu większej ilości możemy je nieco zwiększyć, ale niezależnie od starań nie przykryjemy większych niedoskonałości - jak również nie zrobimy sobie efektu maski. Delikatnie nawilża. W trakcie dnia nie ciemnieje na twarzy. Dodatkowy plus - krem posiada filtr UV, chociaż próżno szukać informacji o jego wysokości. 

Nie jest źle, prawda? No właśnie - nieprawda. Wad jest sporo, nie wiem, od której zacząć... (weź się w garść, Cas.)

Po pierwsze, twarz po nałożeniu kremu potwornie się świeci. Gwoli ścisłości - mam cerę mieszaną, ale pozbawioną problemów z błyszczeniem. Kiedy nałożę ten krem BB - mogłabym robić za Księżyc w pełni. Oczywiście, do zniwelowania tego efektu są pudry matujące, ale zapewniam was, że nie spotkałam jeszcze podkładu/kremu który powodowałby aż taki blask na skórze. Wyżej wspomnianego pudru trzeba nałożyć chorobliwie dużą ilość, żeby twarz zmatowić, a to i tak wystarcza na dwie godziny góra - gdzie przy innych produktach ten sam puder utrzymywał mat na cały dzień. Zminimalizowany połysk jest brzydki i tłusty, nie ma zbyt wiele wspólnego z satin glow


Prowadzi to do kolejnej wady - osoby z idealną cerą może stwierdziłyby, że tego typu glow im się nie podoba. Niestety mało kto tę idealną cerę ma. Podkład/krem powinien dawać przynajmniej jej namiastkę - niestety, BB od Under Twenty zawodzi na całej linii, podkreślając wszelkie nierówności na skórze. Rozszerzone pory, drobne, podskórne krostki? Proszę bardzo, full serwis. Skoro już robimy za Księżyc, to potrzebne są kratery i góry. A teraz połączcie podkreślenie niedoskonałości z powierzchnią wzorowo odbijającą światło. 

Wada numer trzy - trwałość. Krem BB wytrzymuje na twarzy połowę dnia (pod warstwą pudru), potem stopniowo znika - i to teraz, przy niskich temperaturach. Odrobina gorąca, wilgoci i mamy twarz w plamach, albo w ogóle pozbawioną kremu. Poprawki są nieodzowne. 

Krem całkowicie przekreśla ostatnia wada - pogorszył mi stan cery. Niemalże codziennie wyskakuje mi nowy wyprysk. Nie wprowadziłam do pielęgnacji czy makijażu (ani diety) niczego nowego poza tym kremem, więc sorry Mario - przegłeś pan pałkę.


SKŁAD
Aqua, C12-15 Akyl Benzoate, Glycerin, Isopropyl Palmitate, Triethylhexanoin, Cety PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Propylene Glycol, Polymethyl Methacrylate, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Magnesium Sulfate, Polyglyceryl-4 Isostearate, Candelilla Cera, Ethylhexylglycerin, Triethoxycprylylsilane, Butylene Glycol, Sodium Hyaluronate, Laminaria Saccharina Extract, Phenoxyethanol, Methylparaben, Parfum, Benzyl Alcohol, Linalool, Limonene, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexane Carboxyaldehyde, Citronellol, Alpha-Isomethyl Ionone, Geraniol, Hydroxycitronellal, CI 77891, CI 77492, CI 77491, CI 77499
Sporo emolientów (substancji pośrednio nawilżających), substancje nawilżające (Glycerin, Propylene Glycol, Butylene Glycol), filtr UV (Ethylhexyl Methoxycinnamate); zgodnie z obietnicami producenta kwas hialuronowy (Sodium Hyaluronate) i algi (Laminaria Saccharina Extract). Dodatkowo substancje zapachowe, czyli potencjalne alergeny (wszystkie od Parfum po Hydroxycitronellal). 

PODSUMOWANIE

Koloryt skóry mam wyrównany, i to w sumie jedyne, co sprawia, że jeszcze tego kremu używam (drugim w sumie jest dziura w budżecie, trzecim, że mi szkoda gościa wyrzucić; pomińmy te kwestie milczeniem). Twarz nie wygląda jak z horroru, ale daleko jej do stuprocentowo estetycznego looku. Świecenia, podkreślenia niedoskonałości nie toleruję. Nie polecam posiadaczkom cer tłustych i trądzikowych, mimo że producent właśnie im rekomenduje ten produkt. Może skóra sucha będzie miała z tego kremu więcej pożytku, ale jak pokazały doświadczenia Wery - niekoniecznie. Ten krem to taniocha i ma piękny kolor, wielu osobom odpowiada, więc można zaryzykować - ale ja mówię mu wieczyste nie.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Jeszcze słowo o Under Twenty

 Parę dni po napisaniu recenzji żelu Under Twenty, rzeczony produkt był mi się wykończył. Nie znalazłam tego, który chciałam przetestować w następnej kolejności, więc ponownie sięgnęłam po lubiane 3w1.
I co?


Znowu zmiana konsystencji. Jest lejąca, tak jak było wcześniej, w starych wersjach żelu. Porównałam składy, jednak są takie same. Zmiana proporcji?


Poza tym wydaje mi się, że cząsteczki peelingujące są nieco ostrzejsze. Może sprawiają tylko takie wrażenie w porównaniu z lżejszą formułą samego żelu, ale trudniej jest nimi wykonać delikatny masaż.

Żel rozprowadza się teraz świetnie i bez problemu wydostaje się z tubki, ale zachodzę w głowę, o co chodziło producentowi z poprzednią serią. Nie trafiłam raczej na wadliwy produkt, bo o problemie ze zbyt gęstą konsystencją wspominało wiele dziewczyn w różnym przedziale czasu.

Aż boję się pomyśleć, co zastanę, kiedy wrócę do żelu za rok czy dwa. 

piątek, 7 czerwca 2013

Oszukać czas, czyli żel Under Twenty

A, no dobra. Nie ma co kręcić – under twenty już nie jestem, ba, od kilku dni nawet i twenty nie. Mimo to produkty z tej serii spełniają moje potrzeby i nawet po błądzeniu w nowościach, ostatecznie do nich wracam. Na dziś przygotowałam recenzję produktu 3w1. Czy spełnia wszystkie obietnice, jak mają się nasze relacje i kształtuje wspólna przyszłość? Tego dowiecie się z poniższego tekstu.

UNDER TWENTY
ANTI ACNE
3w1
Żel myjący + peeling złuszczający + maska regulująca


SŁOWO OD PRODUCENTA
Preparat aktywnie i głęboko oczyszcza skórę, eliminuje zaskórniki i niedoskonałości skóry, redukuje trądzik.
Zależnie od zastosowania, daje efekt:
1. żelu myjącego: dla głębokiego oczyszczenia
2. peelingu złuszczającego: dla skutecznego odblokowania porów, złuszczania martwego naskórka
3. maseczki: długotrwałe matowanie, regulacja przetłuszczania skóry
Zawiera składniki aktywne: aktywny cynk + glinka matująca + drobinki peelingujące + wyciąg z cytrusów.

OPAKOWANIE

Solidna tubka z twardego plastiku o pojemności 150ml. Nie niszczy się, nie pęka, nie odbarwia. Klapka chodzi jak w zegarku i nie prawa samoistnie się otworzyć. Opakowanie zawiera wszystkie niezbędne informacje, więc wiemy, skąd (skład), po co (działanie) i jak (stosowanie).

Problemy zaczynają się przy wydobyciu produktu. Już kij z tym, że nie wiadomo, ile go zostało. Miałam już kilka egzemplarzy tego żelu i za każdym razem wychodził bez problemu. Teraz żeby wycisnąć odpowiednią ilość, trzeba się namęczyć, wychodzi naprawdę topornie. Wyczuwam tu zmianę konsystencji – o tym niżej – ale producent mógł przewidzieć, że i opakowaniu przydałby się mały lifting (niestety zmienił tylko szatę graficzną).

Ponadto tubka intensywnie brudzi się podczas użytkowania. 
2.5/5


ZAPACH I KONSYSTENCJA

Zapach jest raczej delikatny, nie wyczuwam w nim chemii, wręcz przeciwnie, pomiędzy mieszanką substancji zapachowych przebija się woń glinki.

Żel jest suchy i zbity. Pamiętam wcześniejszą wersję tego kosmetyku i był nieco rzadszy. Ten jest aż zbyt gęsty na moje gusta – i przez to zresztą tak ciężko wydobywa się go z tubki. Po połączeniu z wodą da się go dość łatwo rozprowadzić po twarzy, ale w pierwszej chwili jest nieco tępy i lubi sobie odpaść.
Plusem jest bardzo duża ilość drobinek peelingujących. Są drobne, ale ostre i gęsto upakowane.
3.5/5


DZIAŁANIE

Ta seria Under Twenty ma za zadanie przeciwdziałać trądzikowi. Trądziku nie mam, ale wypryski i owszem od czasu do czasu się zdarzają. Możecie powiedzieć, że stosuję zbyt inwazyjne metody i powinnam przestawić się na delikatniejsze produkty. Niewykluczone, ale póki co, Anti Acne mi odpowiada.

Producent zaleca używać go 2-3 razy w tygodniu. Ja używam go raz dziennie, przy czym ze względu na mocne działanie peelingujące, najczęściej jedynie delikatnie masuję twarz. Tu wspomnę, że mojej skórze jest daleko do wrażliwości i trudno ją podrażnić. Codzienne stosowanie tego żelu na pewno nie jest dla każdego.

Dla mnie Under Twenty 3w1 stanowi ostatni etap oczyszczania twarzy i dobrze sprawuje się w tej kwestii. Cera po jego użyciu jest odświeżona i ostatecznie pozbawiona resztek makijażu. Tak wyraźnego uczucia czystości nie daje mi sam płyn micelarny. Ale uwaga, żel sam w sobie na pewno nie usunie ciężkiego podkładu czy tuszu i do demakijażu nie ma sensu go stosować.

Peeling – pierwsza klasa. Nie ślizga się po skórze, jest solidnym zdzierakiem. Naprawdę czuć, że złuszcza co potrzeba, przy czym nie wywołuje uczucia „żywego ognia” jak choćby nieodżałowany Synergen. Cera rzeczywiście staje się gładsza, choć nie jest to gładkość pupy niemowlaka.

Z zaskórnikami nie radzi sobie w ogóle, ale ładnie matuje i na dłuższą metę ogranicza przetłuszczanie się skóry (jednocześnie nie przesuszając). Skutecznie ściąga pory.
Nie używałam tego kosmetyku jako maski, więc nie mogę się wypowiedzieć o ostatnim z trzech zastosowań.
8/10

SKŁAD


Aqua – woda. Podstawa kosmetyku.
Kaolin – glinka porcelanowa, jedna z najdelikatniejszych. Zawiera wiele mikroelementów, m.in. krzem, glin, żelazo, magnez, cynk i wapń oraz sole mineralne. Polecany dla cery tłustej i mieszanej w uwagi na właściwości matujące. Doskonale wchłania sebum, a zawarty w nim glin powoduje ściąganie porów.
Cocamidopropyl Betaine - substancja myjąca i pianotwórcza. Usuwa zanieczyszczenia z powierzchni skóry i włosów, łagodna dla skóry i błon śluzowych, łagodzi ewentualne działanie drażniące anionowych substancja powierzchniowo czynnych.
Polyethylene - substancja ścierająca zrogowaciały naskórek.
Coco-Glucoside - substancja myjąca, usuwa zanieczyszczenia z powierzchni skóry i włosów, łagodna dla skóry i błon śluzowych; emulgator.
Acrylates Copolymer - pozostawia na włosach, skórze film, dzięki któremu zmiękcza i wygładza; przedłuża trwałość kosmetyku i wiąże poszczególne składniki.
Glycerin - hydrofilowa substancja nawilżająca.
Triethanoalamine - pozwala na uzyskanie odpowiedniego pH kosmetyku.
Disodium EDTA - zwiększa trwałość kosmetyku, zapobiega zmianom barwy oraz konsystencji produktu gotowego.
PEG-18 Glyceryl Oleate – emulgator.
Propylene Glycol - Hydrofilowa substancja nawilżająca skórę; może powodować podrażnienia, jeśli stosuje się go na zmienioną chorobowo skórę.
PEG-120 Methyl Glucose Trioleate - tworzy na powierzchni skóry warstwę okluzyjną, która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni. Emulgator.
Zinc Gluconate – glukonian cynku, wykazuje działanie bakteriostatyczne, ściągające i regulujące wydzielanie sebum.
Alcohol Denat. – jest bardzo dobrym środkiem rozpuszczającym; ma działanie tonizujące, oczyszczające, odtłuszczające i odświeżające.
Citrus Aurantium Dulcis Extract – olejek z kwiatów drzewa pomarańczy. Wykazuje działanie oczyszczające i kondycjonujące skórę. Wzmacnia ścianki naczyń krwionośnych.
Methylparaben, methylchloroisothiazolinone, methylisothiazolinone – substancje konserwujące.
Parfum – substancja zapachowa.
Benzyl Alcohol – alkohol aromatyczny, substancja zapachowa i konserwująca.
Limonene, Linalool, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Citronellol, Alpha-Isomethyl Ionone, Geraniol, Hydroxycitronellal, Citral – substancje zapachowe.
CI 42090 – niebieski barwnik.

Podoba mi się brak silnych detergentów w składzie (SLS, SLeS itd.), wysoka pozycja glinki, a alkoholu  - bliżej końca niż początku.

WYDAJNOŚĆ

Znakomita! Raz użyty, nawet codziennie, wystarcza na kilka miesięcy.
5/5

DOSTĘPNOŚĆ
Praktycznie w każdej drogerii.
5/5

CENA
15zł/150ml
4.5/5

SUMA PUNKTÓW: 28,5/35

Od siebie - polecam. Ten żel sprawuje się dobrze nie tylko na nastoletniej cerze. Jeśli nie macie wrażliwej skóry, nie ma przeszkód do wypróbowania. Anti Acne 3w1 spełnia obietnice producenta i nie zawiera w składzie syfu; sam brak SLS i jego pochodnych jest miłą niespodzianką, bo większość drogeryjnych kosmetyków przeznaczonych dla młodych i/lub tłustych cer stawia na atak silnymi detergentami, które czynią więcej szkody, niż pożytku.

Jeśli miałabym coś zmienić, to tylko uczynić konsystencję nieco bardziej lejącą, by nie było potrzeby siłowania się z opakowaniem. 

Chwilowo zrobię sobie przerwę od niego i przetestuję kilka innych produktów, ale myślę, że jeszcze nie raz zawita w mojej łazience i będzie powitany z szeroko otwartymi ramionami. 

czwartek, 31 stycznia 2013

Minirecenzje w ramach styczniowego denka

Walka z sesją nadal trwa. Następny egzamin mam jednak dopiero 5 lutego i znalazłam czas na napisanie nowego posta. Co prawda o regularnym dodawaniu wpisów mogę zapomnieć aż do 8 lutego, ale lepsze to, niż nic. 

Zapraszam na denko :)


1. Synergen, peeling do twarzy do cery wrażliwej - pisałam już o nim tutaj. Bardzo dobry produkt, niestety - Rossmann jak zwykle robiąc wszystko na opak zmienił opakowania i skład peelingu. Znakomity zdzierak o mylącej nazwie stał się teraz podobno faktycznie delikatny. Plus za dostosowanie produktu do opisu, minus za zrobienie na złość blogerkom ;). Siłą rzeczy nie jestem w stanie kupić go ponownie.

2. Alterra, Olejek do ciała Limetka & Oliwa - kolejny z wycofanych produktów Rossmanna. Kupiłam go bardzo dawno i faktycznie przeleżał swoje na półce. Stosowałam go na włosy i widziałam poprawę ich wyglądu, ale efekt nie należał to do tych rodzaju "mój ci on, będę kupowała do końca życia!". Miał przyjemny, cytrusowy zapach, choć jego siła mogła zniechęcać. Do tej konkretnej wersji na pewno bym nie wróciła, ale rozejrzę się za dostępnym teraz olejkiem z migdałami i papają. 

3. Under Twenty, Anti Acne!, Krem nawilżająco - matujący - po raz kolejny w denku i po raz kolejny używany :) był już w denku listopadowym. Całkowicie odpowiada moim obecnym potrzebom i na pewno jeszcze wiele razy do niego wrócę. 

4. Eveline, Slim Extreme 3D, Termoaktywne serum wyszczuplające - ten produkt tak naprawdę przeleżał na półce jakieś dwa miesiące, zanim sobie o nim przypomniałam. Przestał być mi w ogóle potrzebny, jego główna rola - wyszczuplanie - przestała się liczyć. Przerzuciłam się na balsamy/masła nawilżająco-ujędrniające i w tej kwestii nie mógł wygrać. Nawilżać nie nawilżał w ogóle. Owszem ujędrniał, ale dość przeciętnie. 
Z perspektywy czasu widzę, że używałam go przede wszystkim dla efektu rozgrzewania, które dawało złudzenie lepszego niż faktyczne działania. A potrafił przygrzać, oj, aż do bólu! I o ile lubiłam to uczucie na brzuchu czy udach, tak kiedy niepostrzeżenie odrobina trafiła na przedramię, cierpiałam męki. Zdenerwowało mnie w końcu to dokładne obmywanie nie tylko dłoni, ale i całych rąk po jego aplikacji i poszedł w odstawkę. 
Stwierdzam jednak, że do niego wrócę i przetestuję na świeżo jego możliwości.

5. Eveline, Slim Extreme 3D Spa!, Superskoncentrowane serum do biustu 'Total Push Up' - uwielbiam to serum! Piersi po nim są jędrne, miękkie i mają piękny kształt, a skóra jest sprężysta i dobrze nawilżona. Powiększać nie powiększa, ale zapobiega "znikaniu" piersi podczas odchudzania czy intensywnych ćwiczeń fizycznych. W dodatku jest bardzo wydajne - 200ml starcza na co najmniej dwa miesiące obfitego korzystania. Dodając do tego niską cenę (niecałe 15zł), otrzymujemy produkt naprawdę godny polecenia. 

6. Marion, Głęboko oczyszczające płatki na nos - oto przykład produktu, który nie robi nic. Usunął może ze trzy wągry na krzyż, reszta jak siedziała tak siedzi. Nie podrażnił, a jego zdejmowanie nie było trudne, ale mimo wszystko - nie płaciłam za efekt zerowy. 

7. Babydream fur Mama, Balsam do kąpieli - kosmetyk uniwersalny. Sprawdzał się w kąpieli, w higienie intymnej, a przede wszystkim w pielęgnacji włosów - po jego zastosowaniu były miękkie, nawilżone, dobrze oczyszczone. Świetnie zmywał oleje. Niestety Rossmann znowu wyszedł naprzeciw klientkom i wycofał balsam z oferty. Nie wiem, czy to kwestia zmiany składu, czy zniknął na stałe, ale wielka szkoda. Nawet nie zdążyłam zrobić zapasów. Obecnie myję włosy szamponem Babydream dla dzieci, który jest niezły, ale nie przebija tego balsamu.


Używałyście któregoś z tych kosmetyków? 

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Nie wszystko na raz! Denko listopadowe.


Miesiąc temu denka nie było, bo wykończyłam jedynie krem do rąk, w dodatku drugi egzemplarz tego, o którym pisałam w denku sierpniowym, więc wstyd było w ogóle o tym wspominać.

Jak jednak ludowe prawidła głoszą, jeśli w jednym miesiącu nie kończy się nic, tak w następnym skończy się wszystko. I pewnie poszłabym z torbami uzupełniając kosmetyczkę, gdyby nie fakt, że nie wszystko skończyło się naraz, a rzecz najdroższą – czyli tusz – miałam w zapasie.

TWARZ


1.       Bielenda, Bawełna, dwufazowy płyn do demakijażu oczu – moja ulubiona dwufazówka. Szybko i dokładnie usuwa nawet grubą warstwę wodoodpornego tuszu, doskonale radzi sobie z eyelinerem. Nie podrażnia. Jedyny minus – słaba wydajność. To, że zostawia tłustą warstwę, może przeszkadzać, ale dla mnie jest całkiem przyjemne. Teraz rozpracowuję wersję z czarną oliwką. Czy kupię ponownie? Na pewno tak.

2. Under Twenty, Anti Acne!, Krem nawilżająco - matujący. Kolejny ulubieniec. Spełnia obietnice producenta – nawilża, matuje, zapobiega niedoskonałościom i zwalcza już istniejące. 
Konsystencję ma lekką, szybko się wchłania. Nie zapycha. Skóra po użyciu jest miękka i przyjemna w dotyku. Moja praktycznie nie może bez niego żyć :)
Jest tani (14zł/75ml) i bardzo wydajny. Czy kupię ponownie? Tak, mam już kolejne opakowanie.

3.  Maybelline, Colossal Volum` Express Waterproof – recenzja tutaj. Postanowiłam w końcu dać biedakowi zasłużony spokój i rozpocząć nowe opakowanie :)

4. Flos Lek, Żel ze świetlikiem i babką lancetowatą do powiek i pod oczy – ostatnio staram się dbać o okolice oczu, bo lata już nie te, a krótkowzroczność sprzyja ich mrużeniu… Przyjemny w użyciu krem, daje uczucie nawilżenia i odświeżenia. Nie wiem, czy jakoś szczególnie rozświetla lub likwiduje opuchliznę (tego drugiego nie zdarza mi się mieć), ale czuję, że dba o skórę wokół oczu. Nie podrażnia. Wydajny. Czy kupię ponownie? Tak, ale spróbuję innych wersji, chcę dowiedzieć się, czym się różnią, może któraś przyniesie bardziej konkretne efekty.

5. Eveline, Pure Control S.O.S, Żel myjący + peeling + maseczka 3 w 1 - to już drugie opakowanie tego żelu, jakie wykończyłam. Dobrze rozprowadza się po twarzy, wbrew pozorom jest delikatny. Stanowi dobrą alternatywę dla żelu z serii Anti!Acne Under Twenty, jest jednak tańszy, co było główną przyczyną jego kupna. Porządnie oczyszcza i daje uczucie odświeżenia. Generalnie spełnia wszystko to, o czym mówi producent, poza usunięciem zaskórników.
Drobinki peelingujące są zbyt delikatne, by mówić o prawdziwym ścieraniu. Będą dobre dla osób o wrażliwej skórze, ale i tak raz na jakiś czas trzeba będzie użyć czegoś mocniejszego. Nie używałam go jako maseczki. Czy kupię ponownie? Prawdopodobnie tak, jeśli żel znajdzie się na promocji, aktualnie używam żelu micelarnego z BeBeauty.

6.  Bourjois, Płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu - kolejny produkt zachwalany przez blogerki, przypadł do gustu także mnie. Jest tani (13zł/250ml) i bardzo wydajny. Dobrze usuwa makijaż, zwłaszcza podkład, do czego go używam. Problem sprawiają mu tusze wodoodporne; na demakijaż oka za jego pomocą trzeba przeznaczyć mnóstwo czasu, więc wolę w tym celu użyć skuteczniejszej w/w Bielendy. Ciekawostką jest fakt, że chociaż reklamowany jako bezzapachowy, posiada delikatną, pudrową woń.
Nie podrażnia, jest miły w użyciu, skóra po aplikacji jest przyjemna w dotyku - miękka, nawilżona, ale nie tłusta. Czy kupię ponownie? Tak, jeśli trafi na promocję. Chwilowo mnie nie stać ;)

CIAŁO



1. Original Source, Chocolate & Orange Gel – recenzja tutaj. Niestety muszę dodać, że po jakimś czasie zaczął przeciekać…

2.  Isana, Krem do rąk 5% Urea  – mój ulubiony krem do rąk. Na początku znienawidzony za zapach, ale potem przyzwyczaiłam się i aktualnie reaguję na niego bardzo dobrze. Krem jest odpowiednio gęsty, ciężki, idealny na zimę, na noc, na zniszczoną skórę dłoni. Wchłania się stosunkowo szybko jak na tak gęstą konsystencję. Lubię takie „ciężarki”, lekkie kremy zdecydowanie nie są dla mnie. Czy kupię ponownie? Tak, i będę kupować póki go nie wycofają (odpukać!).

3. Eveline, Slim Extreme 3D Spa!, Superskoncentrowane serum modelujące pośladki `Total Push Up` – bardzo lubię produkty Eveline do pielęgnacji ciała, są skuteczne i przyjemne w stosowaniu. Niestety ten jest wyjątkiem. Kupiłam go dawno, ale nie mogłam skończyć. Efekty daje mizerne, może lekko nawilża, ale już o widocznym podniesieniu pośladków nie ma mowy (wiadomo, że same się nie podniosą, potrzebne są ćwiczenia, ale u mnie nie ma z tym problemu). Może to po prostu problem braku tłuszczu w moich, więc na dłuższą metę trudno mi go jednoznacznie odradzić ;) Dla mnie jednak to pic na wodę w ładnym opakowaniu...
Ciężko się go wmasowuje. Mimo tego, że jest gęsty, szybko się kończy. Czy kupię go ponownie? Nie sądzę.

4. Adidas for Women, Action 3 Pro Clear, Dezodorant antyperspiracyjny w kulce – bardzo skuteczny antyperspirant. Lekki zapach, przyjemny, ale prawie niewyczuwalny, więc nie koliduje z perfumami. Zapobiega poceniu się w 100% i rzeczywiście na 24h, a nawet więcej (zdarzało mi się, niestety). Nie zacina się i jest wydajny. Nie podrażnia. Czy kupię ponownie? Tak, mam już kolejne opakowanie.

5. Wellness & Beauty, Sól do kąpieli, Kakao & Jojoba – bubel. Dodana do wanny o standardowych wymiarach, do połowy wypełnionej wodą, pachniała dosłownie kilka sekund. Nawet nie minutę. Zdążyłam wyczuć, że pachnie rzeczywiście kakaowo, bardzo ładnie i słodko, ale co z tego, skoro tak krótko? O innych właściwościach nawet nie warto wspominać, równie dobrze mogłam jej nie dodawać. Czy kupię ponownie? Nie.

Używałyście któregoś z tych produktów? Jakie są Wasze opinie na ich temat?

Chciałabym poznać też Wasze propozycje na temat soli czy kul do kąpieli o zapachu czekolady, kakao i tym podobnych. Szukam czegoś, co mocno i dobrze pachnie.