Original Source, Chocolate & Orange Shower Gel
SŁOWO OD PRODUCENTA
Original Source Chocolat & Orange to delicja wśród żeli pod prysznic. Połączenie aromatycznej pomarańczy i słodkiej czekolady zamieni prysznic w nierutynowo pyszną przyjemność bez ani jednej kalorii.
Poczuj go - możesz pokochać albo nienawidzić.
OPAKOWANIE
Przezroczysty, gruby plastik. Wielkość i kształt
poręczne, faktura również uniemożliwia
wyślizgiwanie się produktu z rąk. Nie ma problemów z otwieraniem, ale
jednocześnie klapka „nie lata”, nie ma możliwości, by sama odskoczyła.
Butelka stoi „na głowie”, więc wydobycie kosmetyku ze
środka, nawet jeśli zostało go niewiele, jest łatwe. Design przypadł mi do
gustu – jest oryginalny i nowoczesny. Etykiety są przyklejone, ale nie niszczą
się ani nie odklejają w przypadku kontaktu
z wodą.
Nie miałabym nic przeciwko większej pojemności – 250ml to
dość mało (mimo iż jest to standardowa pojemność żeli pod prysznic, większe gabaryty mają u mnie plusa). Zdaję sobie jednak sprawę, że takie opakowanie mogłoby gorzej
leżeć w dłoni. No i ostatecznie zmniejsza się ryzyko pozostawienia produktu niedokończonego, jeśli się znudzi.
5/5
ZAPACH I KONSYSTENCJA
Zapach – obłędny! Mogłabym siedzieć i wąchać godzinami tę
znakomitą mieszankę czekolady i pomarańczy. Jeśli lubicie pomarańczowe
galaretki w czekoladzie (ja nie przepadam, ale ich zapach od dziecka mnie
urzekał), albo Delicje, możecie spodziewać się, że ślinka wam pocieknie przy używaniu tego
żelu. To jest dokładnie ta sama woń.
Niestety, zapach jest też słaby i mało trwały. Ulatuje już kilka
chwil po kontakcie z wodą.
Konsystencja typowo żelowa. Osobiście wolę produkty pod
prysznic w formie płynu – bo o ile płyn może spłynąć z ciała czy z gąbki, tak ten żel ma tendencję do spadania większą ilością nie tylko pod nasze nogi, ale
wszędzie dokoła, zanim zdążymy go spienić. Mówiąc o pienieniu się... producent sugeruje "wylanie [żelu] na dłoń" – podczas gdy w taki sposób nie da się go spienić ani nawet utrzymać. Żel zacznie się ślizgać po skórze i prędzej czy później wyląduje pod nami. Gąbka jest niezbędna, ale już z jej udziałem powstająca piana jest całkiem do rzeczy.
3.5/5
DZIAŁANIE
W stosunku do żeli pod prysznic mam niewielkie wymagania:
mają być przyjemne w użytkowaniu, pienić się i po wyjściu z kąpieli zagwarantować mi
uczucie czystości. Original Source spełnia te warunki, choć nie bez zastrzeżeń – niewygodna aplikacja trochę męczy.
Warto też wspomnieć, że żel nie wysusza ani w żaden inny sposób nie podrażnia skóry (pielęgnowania jej
również nie zauważyłam – ale nie szukam tego w żelach).
Nie powalił mnie na kolana niczym poza zapachem –
niekoniecznie niezastąpionym, swoją drogą, o czym będzie niedługo mowa.
6.5/10
SKŁAD
WYDAJNOŚĆ
Po mniej więcej dwóch tygodniach intensywnego użytkowania
zostało mi trochę więcej niż połowa opakowania. Jak nietrudno obliczyć, używany przez więcej niż jedną osobę po tych dwóch tygodniach prawdopodobnie
sięgnąłby już dna. Żel pod prysznic o tak szybkim zużyciu nie ma u mnie racji bytu...
Powodem słabej wydajność jest głównie konieczność użycia za każdym razem sporej ilości produktu, by uzyskać wystarczająco dużo piany i uzupełnić braki na gąbce (bo część żelu nierzadko spada).
2.5/5
DOSTĘPNOŚĆ
Stacjonarnie w większości sieciowych drogerii.
5/5
CENA
8,49zł/250ml w Rossmannach; w innych miejscach można spotkać cenę 9,90zł/250ml. Cena plasuje się w górnej granicy przeciętnej sugerowanej dla żeli i chociaż lubię szukać jak najtańszych produktów, nie mogę zarzucić producentowi chęci zdzierania kasy z klienta. Słaba wydajność zmusza mnie jednak do obniżenia oceny.
3.5/5
SUMA PUNKTÓW: 26/35
Werdykt: dobra uczta przy źle zastawionym stole.
Czy kupię ten żel ponownie? Nie. I nie chodzi nawet o jego
niedoskonałości. Chciałabym wypróbować inne zapachy – korci mnie wypróbowanie
żelu tej samej firmy o zapachu truskawki i wanilii. Przede wszystkim jednak, w
moim nowym mieszkaniu mam do dyspozycji wannę i wobec tego zwrócę się w
kierunku płynów i soli do kąpieli.
Czy gdybym miała tylko prysznic, zdecydowałabym się na
ponowny zakup? Raczej nie - chyba, że trafiłabym na dużą promocję.
Kolejna blogerka która kusi czekoladowymi kosmetykami:)
OdpowiedzUsuńJa mam ten żel w wersji miętowej i truskawkowej:)
I na tym żelu pewnie się nie skończy, bo czekoladowe kosmetyki są fantastyczne :) a truskawkowy też muszę wypróbować!
Usuńnie miałam nigdy żeli z tej firmy, kiedyś spróbuję, ale zapewne inny zapach
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie wypróbować. Myślę, że to dobra poprawa humoru w naszą polską jesień.
OdpowiedzUsuńDopiero co założyłam bloga, ogromnie bym się ucieszyła, gdybyś tam zajrzała i napisała co sądzisz (np. co zmieniłabyś na moim miejscu)
Pozdrawiam
O zdecydowanie, mnie ten zapach zawsze przenosi w inny pachnący świat :)
UsuńJa uwielbiam żele z tej firmy, właśnie za zapachy :)
OdpowiedzUsuńProdukty tej firmy pachną obłędnie ale poza zapachem nic nie wnoszą. Miałam kiedyś mydło w płynie, jak firma weszła na rynek, takie z awokado, pachniało bosko ale strasznie wysuszało skórę. Więcej nie spotkałam mydła w płynie tej firmy.
OdpowiedzUsuńNigdy się na nie nie natknęłam. Ale masz rację, największym i niestety jedynym atutem OS są zapachy...
UsuńMiałam - zużyłam i cieszę się,że to już koniec :P Na początku zapach mnie zachwycił, ale - no właśnie jest ale szybko się znudził, a po drugie wkurza mnie,że tak szybko schodzi ten zapach ze skóry. Zdecydowanie bardziej wolę Treacle Moon :)
OdpowiedzUsuńO, o tych nie słyszałam!
Usuń