Mniej więcej dwa lata temu wcierka Jantar Farmony była wśród osób borykających się z wypadaniem włosów największym hitem. Produkt naprawdę działał, używała go pewnie z połowa urodowej blogosfery. Czas mijał, włosomaniaczki dzieliły się kolejnymi odkryciami na temat wcierek i tak Jantar powoli odszedł w zapomnienie, ustępując ampułkom, olejkom, kozieradce i innym.
Ja też pewnie zapomniałabym o tym specyfiku, gdybym nie zerknęła któregoś razu w kąt swojej kosmetycznej skrzynki, gdzie zachomikowane leżały resztki starej wersji. Postanowiłam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czyli zwolnić zajmowane miejsce dla jakiegoś używanego kosmetyku, oraz sięgnąć po nową wersję, aby porównać ich działanie. Co prawda w starej butelce (a dokładnie butelkach - były dwie) wcierki było dosyć jedynie na cztery użycia, ale dobrze pamiętałam moje wrażenia sprzed kilkunastu miesięcy jej używania.
Farmona, Jantar, Odżywka do włosów i skóry głowy
Gdzie? Jasmin, Mediq, sieć Drogerii Polskich | Za ile? 10,99zł / 100ml
OPAKOWANIE
W tej kwestii nic się nie zmieniło - mamy kartonik, a w środku butelkę z grubego szkła o rysie w stylu retro. Niestety brak zmian przeniósł się również na otwór, przez który dość trudno wydobyć płyn. Na samym początku nie sprawia to większego kłopotu, a człowiek nawet się cieszy, że nic mu się przypadkiem nie wylewa. Jednak im wcierki mniej, tym trudniej ją wytrząsnąć. Można sobie poradzić z tym na dwa sposoby: albo dostać nerwicy i skurczu ręki, albo użyć widelca/starego długopisu/zębów, by blokującą otwór zatyczkę wyjąć (i ewentualnie przelać płyn do innej butelki). Ja praktykuję tę drugą metodę.
Brak mi tutaj wygodnego dozownika, który mógłby pomóc w dotarciu wcierki do skóry głowy - tak jak to jest w przypadku wcierki Rzepa Joanny.
ZAPACH I KONSYSTENCJA
Zapach przywodzi na myśl wodę kolońską i wydaje mi się, iż jest delikatniejszy niż w starej wersji.
Odżywka ma konsystencję nieco gęstszą niż woda, co zdecydowanie wpływa na wygodę aplikacji. Produkt można rozprowadzić na dłoniach bez zachlapania całej okolicy, a potem dość łatwo przenieść go na skórę głowy.
DZIAŁANIE
Producent zaleca wcierać produkt codziennie przez trzy tygodnie, następnie przerwać kurację i wrócić do niej po kilku dniach.
Problem z wypadaniem mam właściwie od zawsze, ale są chwile gorsze i lepsze. Tuż przed rozpoczęciem tej kuracji - a od dłuższego czasu nie korzystałam z żadnego innego specyfiku - na moim grzebieniu zostawało mnóstwo włosów, a podczas mycia wyciągałam je niemalże garściami.
Zmiana przychodziła stopniowo, ale w końcu zauważyłam, że przy myciu włosy praktycznie w ogóle nie wypadają, a podczas szczotkowania - tyle ile przewiduje norma. Recenzja skończyłaby się w ten sposób, gdybym zdecydowała się ją opublikować po trzech tygodniach używania wcierki. Stwierdziłam jednak, że aby uzyskać sprawiedliwy obraz, trzeba poczekać. Przerwałam kurację na regulaminowe kilka dni i wróciłam do wcierania.
Zmiana przychodziła stopniowo, ale w końcu zauważyłam, że przy myciu włosy praktycznie w ogóle nie wypadają, a podczas szczotkowania - tyle ile przewiduje norma. Recenzja skończyłaby się w ten sposób, gdybym zdecydowała się ją opublikować po trzech tygodniach używania wcierki. Stwierdziłam jednak, że aby uzyskać sprawiedliwy obraz, trzeba poczekać. Przerwałam kurację na regulaminowe kilka dni i wróciłam do wcierania.
Cóż - problem powrócił od razu i mimo systematycznego wcierania nadal się utrzymuje. Włosy wypadają tak mocno jak wypadały, obecnie nie mogę mówić o żadnej poprawie. Jeśli chodzi o baby hair, to widać pojedyncze przy granicy z czołem, ale skronie wciąż wyglądają dość biednie. Nie ma mowy też o przyspieszeniu wzrostu.
Mam wrażenie że nowa receptura przyspiesza przetłuszczanie włosów i trochę je obciąża. Przed włączeniem do pielęgnacji Jantaru z rzadka używałam suchego szamponu (raz na miesiąc?), teraz muszę sięgać po niego coraz częściej. Włosy do tej pory świetnie wyglądające w drugim dniu od mycia, teraz smętnie przylegają do głowy, wyglądają na brudne. Ba, mimo iż nie używam wcierki na długości - na tę trafiają przypadkowo jakieś resztki płynu - włosy zupełnie się nie układają, są suche i sztywne.
Mam wrażenie że nowa receptura przyspiesza przetłuszczanie włosów i trochę je obciąża. Przed włączeniem do pielęgnacji Jantaru z rzadka używałam suchego szamponu (raz na miesiąc?), teraz muszę sięgać po niego coraz częściej. Włosy do tej pory świetnie wyglądające w drugim dniu od mycia, teraz smętnie przylegają do głowy, wyglądają na brudne. Ba, mimo iż nie używam wcierki na długości - na tę trafiają przypadkowo jakieś resztki płynu - włosy zupełnie się nie układają, są suche i sztywne.
Wydajność jest słaba. Jedna buteleczka wystarcza na równo trzy tygodnie kuracji. Według mnie to o wiele za mało, tym bardziej że starszych wersji mogłam używać dłużej.
SKŁAD
Poniżej skład starej wersji - po kliknięciu zdjęcie otworzy się w pełnym wymiarze.
Wstyd, że Farmona zniszczyła doskonały, prawie legendarny kosmetyk. Nowy Jantar jedzie na opinii starej wersji, wykorzystując jej kształt i szatę graficzną, tymczasem jest zaledwie marnymi popłuczynami po sławnym poprzedniku. To całkowicie inny produkt - niestety zupełnie nieskuteczny.
Ja i tak używam wcierek po myciu, czyli 3 razy w tygodniu, ale ciekawe masz postrzeżenia. Nie miałam jeszcze nigdy Jantaru, ale przymierzam się do zakupu, bo aktualnie nie mam żadnej wcierki.
OdpowiedzUsuńProducent zalecał tak, więc tak robiłam ;) wcierkę Joanny wciera się natomiast tylko po myciu i według mnie to lepsze rozwiązanie, bo zdaje się że właśnie wcieranie na sucho powoduje pogorszenie wyglądu włosów.
Usuńmiałam to szczęście, że załapałam się jeszcze na flaszkę starej wersji i byłam nią zachwycona mimo tego, że nie zatrzymała problemu, ale przynajmniej pojawiła się cała masa baby hair :) teraz mam też tą nową recepturę, ale jakoś zraziłam się już po samych opiniach, że to co innego - muszę się wziąć za nią, żebym sama mogła stwierdzić ;)
OdpowiedzUsuńSpróbować nie zaszkodzi, a nuż u Ciebie sprawdzi się tak jak powinna :)
UsuńBardzo lubię tą wcierkę, kilka dni temu przypomniałam sobie o niej i postanowiłam przeprowadzić kolejną kurację :) Niestety sposób aplikacji nie jest bajeczny ale ilość baby hair jakich po niej dostałam pokazała że warto było się pomęczyć ! Trochę sporo Cię kosztowała ja w drogerii laboo dałam niecałe 8 zł :)
OdpowiedzUsuńIle bym dała za wysyp baby hair!
UsuńO drogerii Laboo nigdy nie słyszałam, aż weszłam na ich stronę - widzę że nawet jest w Krakowie, ale niestety kompletnie mi nie po drodze.
Miałam ochotę go wypróbować po tylu zachwytach ale wtedy zmienił się skład i widzę że jednak nie warto.
OdpowiedzUsuńSkład jest teraz tak zmieniony że nie ma co polegać na starszych recenzjach...
UsuńU mnie Jantar się nie sprawdził i poza obciążeniem nie zauważyłam jego działania. Moja Mama za to zużywa właśnie 5 buteleczkę i jest z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNo i to najważniejsze :) ja swojej poleciłam wcierkę Joanny i na razie czekam na opinię.
UsuńZa starego składu uwielbiałam Jantar, teraz nawet nie mam ochoty go kupować i sprawdzać, już tyle złego słyszałam o nowym składzie :/
OdpowiedzUsuńNowy różni się diametralnie, jak dla mnie to dwa zupełnie inne produkty, nie ma co kierować się tym jaki był stary Jantar :(
UsuńA ja właśnie wróciłam z Superpharm z olejkiem arganowym do włosów, który był z kozackiej promocji ;) Używałaś? Recenzowałaś gdzie? Chcę podleczyć moje rozdwajające się końcówki i puszące kłaki. Zobaczymy!
OdpowiedzUsuńA Jantar brzmi znajomo, chyba kiedyś moja mamuśka używała. Dzięki, wiem żeby już teraz nie kupować! ;)
Miałam czysty olej arganowy i nawet nakładałam na włosy, ale je puszył więc odpuściłam. Nie chciałam pisać o nim nie mając żadnych podstaw ;) ale co włos to inne preferencje i być może u Ciebie świetnie się sprawdzi.
UsuńDobrze, ze masz w podpisie blog z tytulami wpisow. Planowalam isc po Jantar bo kiedys pomogl i teraz zdecydowanie sobie daruje. Nienawidze takiego psucia dobrych kosmetykow :/
OdpowiedzUsuńCieszę się, że uchroniłam Cię przez niepotrzebnym wydawaniem pieniędzy :) mnie również te zmiany denerwują, praktycznie nigdy nie znaczą nic dobrego.
UsuńMiałam ją kupować, ale Twoja recenzja skutecznie mnie od tego odwlekła...
OdpowiedzUsuń