Posty jak widać pojawiają się u mnie dużo rzadziej niż dotychczas, a jest to spowodowane oczywiście tym czasem w życiu studenckim, gdy chwili na sen brakuje, czyli sesją i okresem przedsesyjnym. W tej chwili oprócz pisania recenzji siedzę nad potężnym projektem - jednym z wielu...
Przechodząc jednak do właściwego tematu, przedstawiam Wam
Bielenda
Żeń szeń
Krem do pielęgnacji całego ciała Anti-Age
SŁOWO OD PRODUCENTA
Krem do całorocznej intensywnej pielęgnacji całego ciała. Szczególnie polecany do skóry suchej i normalnej, szarej, zmęczonej, o obniżonej jędrności i elastyczności, skłonnej do podrażnień. Działa jak balsam odżywczy – głęboko regeneruje, wzmacnia i nawilża skórę już w momencie aplikacji i skutecznie pomaga dbać o jej młody wygląd i świetną kondycję.
Delikatnie natłuszcza i efektywnie regeneruje naskórek, widocznie wzmacnia, ujędrnia i wygładza skórę. Błyskawicznie likwiduje uczucie nieprzyjemnego napięcia skóry. Ujednolica koloryt, koi, łagodzi podrażnienia, opóźnia efekty starzenia.
Efekt: promienna, zregenerowana i jędrna skóra, doskonale nawilżona i ukojona, o jednolitym kolorycie.
OPAKOWANIE
Wygodny, solidny słoik o pojemności 180ml, bez żadnych podwójnych ścianek czy zwężającego się dna. Wszelkie potrzebne treści zawarte są na tekturze otaczającej opakowanie i tu muszę się przyczepić - takich rzeczy nikt nie przetrzymuje, więc informacje na temat składu czy stosowania pójdą się kochać gdy nieopatrznie wyrzucimy zawadzający nam kawałek kartonu.
Szata graficzna przyjemna dla oka, estetyczna.
Krem jest podwójnie zabezpieczony - przede wszystkim trudno wyjąć słoik z tektury, by jej nie uszkodzić, więc już w sklepie na pierwszy rzut oka można stwierdzić, czy ktoś przy nim grzebał. Zawartość jest ponadto zabezpieczona sreberkiem.
4/5
ZAPACH I KONSYSTENCJA
To, co uderza nasz nos po odkręceniu słoika, to zdaje się, faktycznie zapach żeń szenia. Mocny, trochę ostry, mojemu nosowi odpowiada, ale czasami miałam dość jego intensywności. Utrzymuje się na skórze przez jakiś czas po aplikacji.
Chwała producentowi za to, że nazwał swój produkt kremem, a nie masłem czy innym wymyślnym określeniem. Konsystencja jest rzeczywiście kremowa, produkt nie jest zbyt gęsty, ale i przez palce nie będzie się nam przelewał.
4.5/5
DZIAŁANIE
Krem wchłania się szybko, zostawiając na skórze lekki, trochę klejący film. Niby nie lepimy się do niczego, ale dla mnie jest to odrobinę niekomfortowe, zwłaszcza, że efekt utrzymuje się długo.
Z ujednoliceniem kolorytu bym nie przesadzała, ale skóra faktycznie zaczęła lepiej, promienniej wyglądać. Pozostałe obietnice producent również spełnił. Nawilżenie było bez zarzutu, skóra pozostawała gładka i miękka. Myślę, że poradzi sobie nawet z większym przesuszeniem. Krem dobrze łagodził podrażnienia, czy to po depilacji, czy jakichś obtarciach.
Co ważne - mimo iż producent nie stawia tej cechy na pierwszym miejscu, zauważyłam wyraźne ujędrnienie skóry, dużo lepsze niż w przypadku wielu balsamów przeznaczonych specjalnie do tego celu. Skóra stała się sprężysta i "zbita". Nie pozostało mi nic tylko się miziać :)
Nie wiem jak z opóźnianiem procesów starzenia, ale czułam, że regeneracja jak najbardziej następuje.
9/10
SKŁAD
Woda.
Gliceryna - substancja nawilżająca, ułatwia transport innych substancji w głąb skóry.
Ethylhexyl Stearate, Paraffinum Liquidum, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Cetyl Palmitate - tworzą na powierzchni skóry film, który zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni.
Ceteareth-18 - emulgator.
Dimethicone - ułatwia rozprowadzanie kosmetyku, daje efekt wygładzenia.
Panax Ginseng Root Extract - ekstrakt z korzenia żeń szenia; ma działanie antyoksydacyjne, antycellulitowe, rewitalizujące i regenerujące, poprawia ukrwienie skóry.
Hydrolyzed Collagen - odpowiedzialny za utrzymywanie wody w naskórku, zwiększa kleistość kosmetyku, zapobiega wysychaniu produktu.
Sodium Polyacrylate - tworzy na powierzchni skóry film, odpowiedzialna za utrzymywanie wody, chroni kosmetyk przed rozwarstwieniem.
Propylene Glycol - nawilża skórę, przenika przez warstwę rogową naskórka, ułatwiając transport innych substancji w głąb skóry. Zapobiega krystalizacji kosmetyku i obniża aktywność wody.
Citric Acid - działa złuszczająco, usuwa przebarwienia i rozjaśnia skórę; zwiększa trwałość i stabilność kosmetyku oraz jego stabilność.
Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Isobutylparaben - uniemożliwiają rozwój i przetrwanie mikroorganizmów w produkcie.
Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Citronellol, Coumarin, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool - substancje zapachowe.
WYDAJNOŚĆ
Niestety słaba; krem znika w mgnieniu oka i ciężko dobić nawet do miesiąca stosowania. Najczęściej używałam go jedynie na brzuch, uda i pośladki, mimo to dno zobaczyłam szybciej niż się spodziewałam.
3/5
DOSTĘPNOŚĆ
Większość drogerii, w tym Rossmann i Natura.
5/5
CENA
Ok. 11-13zł/180ml
4/5
SUMA PUNKTÓW: 29,5/35
Podsumowując - krem jest godny polecenia, spełnia powierzone mu zadania i pozostawia skórę w dobrym stanie. Jego główną wadą jest słaba wydajność - schodzi jak woda.
Aż jestem ciekawa jego zapachu ;) Ogólnie bardzo podoba mi się jego opakowanie, pod względem estetycznym i kolorystycznym. Serio, kupiłabym go tylko z tego powodu ;)
OdpowiedzUsuńMnie też się podoba, chociaż sam słoik jest trochę "pusty", to całość ładnie się prezentuje i to była jedna z przyczyn dla której sięgnęłam po krem w drogerii ;)
UsuńCiekawy produkt;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie szukam dobrego kremu, który łagodzi podrażnienia :) Muszę go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*
Miałam kiedyś fazę na te masła Bielenedy - kupowałam wszystkie po kolei. Przeszło mi, ale ciągle patrzę, co też nowego robią. ;-)
OdpowiedzUsuńJa też chyba wypróbuję jeszcze inne z ich oferty.
UsuńWydaję się być dobrym produktem. Poszukam go u siebie;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to jest właśnie to, czego szukam do łagodzenia po depilacji nóg. Całkiem prawdopodobne, że kupię sobie ten krem, o ile będę go miała w pamięci, przy następnej wizycie w Rossmannie :)
OdpowiedzUsuńNiestety parafina w składzie nie działa dobrze na moją skórę, czego wynikiem jest w moim wypadku wysyp krostek:(
OdpowiedzUsuńNiestety do wszystkiego trzeba podchodzić indywidualnie, nawet niezły kosmetyk może zaszkodzić. A parafina faktycznie często robi krzywdę.
UsuńTrafiłam na ten post w poszukiwaniu informacji o zapachu żeń-szenia, piszę o nim licencjat ;) Dzięki! Jest ostry, mocny. Może podchodzi trochę pod imbir?
OdpowiedzUsuńI kurde faja, muszę mieć ten krem!!!! :)
Właśnie moje pierwsze skojarzenie to był imbir! Tyle że próżno szukać go w składzie (chyba że wsadzili jako element "parfum"), a ja nie byłam na 100% pewna czy to to, więc nie chciałam nikogo wprowadzać w błąd.
UsuńDzięki bardzo, rozglądałam się dzisiaj na tym kremem, ale w Rossmanie go nie uraczyłam. Gdzie go dorwałaś?
UsuńWłaśnie w Rossmannie. Może chwilowo "wyszedł"? Spojrzę dzisiaj na zakupach u siebie...
UsuńW Rossmannach nie ma, chyba wycofali, ale na stronie Bielendy nadal jest obecny, więc prawdopodobnie znajdziesz go w Naturach. Na pewno jest w aptekach Mediq, myślę że w mniejszych drogeriach też warto zobaczyć.
UsuńDzięki bardzo, poszukam! :)
Usuń