sobota, 5 lipca 2014

DENKO - kwiecień, maj, czerwiec

Wracam do Was po nieco dłuższej przerwie z całą masą pomysłów na posty. Sesja wymaga ofiar, w tym przypadku stał się nią mój blog, ale zaliczyłam wszystkie przedmioty, więc mam parę chwil wytchnienia. 


Dzisiaj post na rozgrzewkę, czyli denko - trzymiesięczne, czyli z kwietnia, maja i czerwca. Długo go nie było, ponieważ nie chciałam zamieszczać denka z kilkoma tylko produktami, które na dodatek już wcześniej recenzowałam. Szału i tak nie ma, ale część produktów zostawiam na planowany wkrótce post, więc... cierpliwości :) 


Trójca filtrów:

Ziaja Med, przeciwzmarszczkowy krem do twarzy SPF 50+ - lekka, nietłusta, niebieląca, o wyraźnie nawilżającym działaniu. Zachęcająca cena - niecałe 20 zł. Wady? Świecenie się skóry i całodzienna klejąca warstwa na twarzy oraz wyraźnie zmniejszona trwałość makijażu (dotkniesz i leci). Mimo wszystko uważam, że można wypróbować i ja tego kremu nie skreślam całkowicie. Więcej tutaj.

Dermedic, Sunbrella, krem ochronny SPF 50+ - ponoć do skóry tłustej i mieszanej. Ponoć. Niesamowicie tłusty, zostawia na twarzy okropny, nigdy nie wchłaniający się film, do tego bieli, więc solo wygląda bardzo nieciekawie. Przy odrobinie uporu makijaż na nim będzie wyglądał dobrze i utrzyma się długo, ale wrażenia "ciężkiej twarzy" i świadomości obecności czegoś dodatkowego pozbyć się nie da. Plusy? Nie zapycha. Najgorszy spośród tu opisywanych. Nie kupię ponownie. Więcej tutaj

Vichy, Capital Soleil, emulsja matująca SPF 50+ - mój ulubieniec. Szybko się wchłania, nie pozostawia klejącej warstwy, twarz nie świeci się po niej zbyt mocno, a makijaż utrzymuje bez problemu. Przy Vichy można zapomnieć, że nałożyło się filtr. Emulsja może jednak zostawiać delikatne białe smugi, jeśli nie rozprowadzi się jej wystarczająco szybko i dokładnie. Cery tłuste najprawdopodobniej zapcha. Kupię ponownie. Ba - już kupiłam, właśnie używam filtru w nowej szacie graficznej. Pełna recenzja tutaj


L'biotica, Biovax, intensywnie regenerująca maseczka do włosów suchych i zniszczonych - po zachwytach nad maską do włosów osłabionych postanowiłam zainwestować w kolejny słój stajni - padło na tę maskę, i to, olaboga, w powiększonym opakowaniu! Nie wiem, co mnie podkusiło. Produkt kupiłam w październiku, zużyłam w czerwcu, co nie świadczy bynajmniej o jego wydajności. Po prostu nie lubiłam jej używać... Maseczka była przeciętna. Właściwie tylko wygładzała włosy, nie zauważyłam poprawy ich kondycji. Zdarzyło mi się ją zostawić na włosach na około 20 minut i efekt był gorszy niż wtedy, kiedy spłukiwałam ją po pięciu - włosy bowiem wyglądały tak jakbym niczego na nie nie nakładała! Nie kupię ponownie. 

Alterra, maska do włosów "Granat i Aloes" - należy do moich ulubieńców i praktycznie zawsze stoi w mojej łazience. Dobrze wygładza i zmiękcza włosy, sprawia, że po myciu błyszczą i świetnie się układają, są dociążone, ale nie klapnięte. Do tego ma piękny zapach i kosztuje niewiele. Pomyśleć, że kiedyś jej nie lubiłam! Kupię ponownie. A potem znowu. I znowu. 



Luksja, płyn do kąpieli "Caramel waffle" - płyny Luksji to stały element wyposażenia mojej łazienki. Piękne zapachy, duża pojemność, niska cena, dostatecznie duża piana, myją jak należy. Ciężko znaleźć wady. Zapach karmelu jest tutaj tak naturalny i wyraźny jak w innych wariantach zapachowych, chociaż nie przebija siłą wersji czekoladowo-pomarańczowej. Fani słodkości będą zachwyceni! Kupię ponownie.

Alterra, olejek do masażu "Migdał i Papaja" - olejki Alterry są wielofunkcyjne! Włosy, ciało, dłonie, paznokcie? W każdej roli sprawują się świetnie. Moje włosy preferują mieszanki olejów i to właśnie ten wariant najlepiej im służy - są błyszczące i ładnie się układają. Stosowany na ciało produkt dobrze je pielęgnuje, czyniąc gładkim i miękkim. Użyty jako maska na dłonie na noc nawilża, wygładza i łagodzi podrażenienia. Olejowanie paznokci pozwala z kolei wzmocnić je i poprawić ich wygląd. Do tego wszystkiego cudowny zapach, który zachęca do regularnego używania. Kupię ponownie


Bania Agafii, błyskawiczna maska do włosów - szał na rosyjskie kosmetyki trochę już osłabł, ale w końcu dotarł i do mnie. To jeden z jego owoców. Dużą zaletą tych produktów są w większości naturalne składy, pełne ekstraktów i olejów, a to wszystko za niewygórowaną cenę. Ta saszetka o pojemności 100 ml wbrew pozorom wystarcza na dość długo. Efekty mnie zadowoliły - chwila moment, a włosy są gładsze, bardziej miękkie, wyglądają zdrowo.  Maska jest ok, nie stanie się moją ulubioną, ale użytkowanie wspominam pozytywnie. Na pewno sięgnę po inne kosmetyki tej firmy, nie "błyskawiczne" - wybór jest tak ogromny, że szkoda nie próbować!

La Roche-Posay, Effaclar Duo [+] - pastwiłam się nad nim już w tej recenzji. Właściwie to nie jest zły kosmetyk - bronił moją twarz przed najazdem wyprysków, utrzymywał gładką, w dobrej kondycji. Wyraźnie też zmniejszył wydzielanie sebum. Za jego kadencji jednak obecne były jednak małe grupki podskórnych krostek oraz kilka większych wulkanów, więc nie poradził sobie z problemem w 100% (chyba wiedział, że go nie pokochałam, bo na kilka dni przed zdenkowaniem dość porządnie mnie wysypało, bez żadnego powodu). Do tego kilka innych kwestii, które sprawiły, że twarzy daleko było do ideału. Cudów nie wymagam - ale za taką cenę spodziewałam się doskonałego kosmetyku, który zostawia w tyle tańsze alternatywy. Jeśli jednak mogę zapłacić 40 zł zamiast 60 i mieć podobny efekt, to sorry LRP - Effaclara nie kupię ponownie. Plus za to, że wydajność jest naprawdę świetna. 

L'oreal, Ideal Soft, Oczyszczający płyn micelarny - ten micel jakiś czas temu szturmem podbił blogosferę - był wszędzie, wraz z pozytywnymi recenzjami. Pomyślałam że warto spróbować... Cóż, po czasie wiem, iż nie bardzo. Micel jak micel, szybko i dokładnie zmywał makijaż, nie podrażniał oczu i nie pozostawiał klejącej warstwy, ale miał trochę kłopotów z wodoodpornym tuszem. Nie mam pojęcia, skąd wzięła się jego popularność, bo według mnie nie wyróżnia się niczym szczególnym. Używało się przyjemnie, ale nie aż tak, aby do niego wracać, tym bardziej, że wydajnością nie grzeszył i skończył się zanim zorientowałam się, że wydałam na niego pieniądze. 

Farmona, Tutti Frutti, peeling do ciała "Melon i arbuz" - mały ale wariat - tak mogłabym krótko opisać ten produkt. W niepozornej butelce czyha mocny zdzierak o bajecznym zapachu. Więcej w recenzji tutaj. Kupiłam ponownie, w innej wersji zapachowej, która wymiata jeszcze bardziej! Mój ci on, innego nie potrzebuję. 

***

Używałyście tych produktów? Jak wrażenia?

2 komentarze: