Płytę Ewy kupiłam bardziej dla
zasady/z przyzwyczajenia niż z powodu faktycznego zapotrzebowania. Ćwiczę z
Jillian z większym obciążeniem, ostatnio Zuzkę, chcę zacząć P90X. Siłą rzeczy
treningi Ewy są już dla mnie albo za słabe, albo skierowane nie w stronę, do której dążę. Byłam jednak bardzo ciekawa Skalpela II i chcę się podzielić z Wami
opinią na jego temat. Szok trening na razie odpuszczam.
Ogólnie rzecz biorąc – nie podoba
mi się. Program jest nudny i statyczny. Wiem, że Skalpel ma być łatwy, ale to
nie oznacza, że mamy się nudzić. Mięśnie trochę pracują, temu nie zaprzeczę –
ale ziewam podczas ćwiczeń.
Konstrukcja treningu jest prosta:
mamy trzy zestawy, w skład każdego wchodzą trzy ćwiczenia, powtarzane trzy
razy. Nuuudaaa. W pewnym momencie zrezygnowałam ze wstawania z krzesła o jednej
nodze (chociaż to akurat jedno z lepszych, bardziej wymagających ćwiczeń) i robiłam burpees.
Uważam także, że trening jest
mimo wszystko zbyt krótki – bez rozciągania na koniec trwa 23 minuty. 23 minuty
to doskonały czas na intensywne ćwiczenia, idealny, jeśli chcesz się zmordować
i pobić rekord w ilości wykonywanych pompek, ale nie w sytuacji, gdy ćwiczymy
tak wolno i delikatnie.
I jeszcze jedno – Ewa znowu nie
mówi, jak wykonywać ćwiczenia! Wspomni raz, że stopy mają być pod kolanami,
następnym razem, przy trzecim powtórzeniu ćwiczenia (!), że ręce powinny być
pod barkami. To wszystko. Ćwiczę długo i znam pewne mechanizmy, ale osoba która
ledwie wczoraj zeszła z kanapy nie będzie znała niuansów na temat prostych
pleców, spinania brzucha w odpowiednim momencie itp.
Dla kogo jest Skalpel II? Nie dla
mnie, przynajmniej dopóki nie zainwestuję w parę obciążników na ręce i nogi. Chociaż
i wtedy wątpię, że do niego wrócę, jego monotonia mi nie odpowiada. Dla
początkujących – owszem, o ile najpierw zaznajomią się z technikami wykonywania
ćwiczeń. Spektakularnych efektów jednak nie wróżę. Odniosłam wrażenie, że Skalpel II to program dla osób, które mają wyrzuty sumienia, że ćwiczą za mało, ale z drugiej strony wcale nie chcą więcej.
Polecam za to Skalpel I,
dostępny (ponownie) z lutowym numerem Shape. Poziom trudności podobny, ale
całość ciekawsza i mięśnie również żywiej pracują. Skalpel II to typowy trening startowy dla osób, które nie są pewne swojej siły - problem w tym, że Skalpel I oferuje to samo, a ma w sobie większy potencjał i na dłuższą metę to on sprawdzi się lepiej.
W końcu jakiś głos na "nie" przy całym tym zachwycie Chodakowską. Miło poznać odmienną opinię ;)
OdpowiedzUsuńEwę generalnie lubię, ale ten trening to pomyłka.
Usuńjaką zuzkę ćwiczysz:)?
OdpowiedzUsuńZuzkę Light (http://www.youtube.com/user/ZuzkaLight?feature=watch), wybieram treningi na "chybił-trafił" lub te recenzowane na innych blogach.
UsuńJa ćwiczę codziennie Skalpel I od ponad miesiąca i muszę przyznać że daje on efekty, aż chce się więcej i więcej, ćwiczenia dla mnie wcale nie są nudne tak jak to bywa w innych przypadkach ;)
OdpowiedzUsuńSkalpel I lubię - teraz już nie ćwiczę, ale podoba mi się bardzo, jest ciekawy i naprawdę działa. Jak zrobi się za łatwy, można dołożyć obciążniki i już jest coś nowego.
UsuńTotalna metamorfoza to właśnie skalpel I :)
OdpowiedzUsuńmasz racje, malo mieśnie pracuja przy skalpel II aczolwiek brzuszek bardzo czułam, bo bardzo spinałam i robiłam wszystko na wyprostowanych plecach.
OdpowiedzUsuńZnowu skalpel I to totalna nuda dla mnie :)
Mięśnie brzucha czuć, ale nie jest to taki palący ból do którego jestem przyzwyczajona przy trudniejszych treningach. No i pamiętałaś o prostych plecach, wiele dziewczyn pewnie nie zwraca na to uwagi...
UsuńPodziwiam! Ja mam zamiar się wziąć za siebie z Ewą, ale ciągle coś... a to brak czasu a to zmęczona i tak mija dzień za dniem :(
OdpowiedzUsuńNajtrudniej jest zacząć, ale przy odrobinie uporu zawsze znajdzie się te 30-45 minut dla siebie :)
Usuń