Ten post powinien ukazać się prawie dwa tygodnie temu, ale skiepściłam sprawę, bo: moja dieta pod koniec sierpnia nie była idealna, rzuciłam się (kilka razy) na kurczaka w cieście francuskim, a wszyscy wiemy, z czego zrobione jest ciasto francuskie :) trochę grubsza nie czułam się gotowa na pomiary mające podsumować sam fakt ćwiczeń siłowych i zdrowej diety. Po drugie w domu zaczął się remont, niby tylko dwóch pomieszczeń, ale ucierpiały wszystkie. Bałagan i zaginiona miarka sprawiły, że ani nie sprawdziłam obwodów, ani nie zrobiłam sobie zdjęć. Dlatego dzisiaj krótko, żeby było wiadomo, że sierpień był pracowity :)
TUTAJ post podsumowujący lipiec, zawierający opis treningu.
Tak jak pisałam poprzednio, zmniejszyłam obciążenie w niektórych ćwiczeniach i okazało się, że dało to lepsze rezultaty. Do wyjazdu nad morze robiłam po trzy serie, po powrocie dodałam czwartą.
Zaniepokoiło mnie zmniejszanie się wcięcia w talii. Nigdy nie było ono imponujące, ale w pewnym momencie zaczęłam robić się prostokątna... W ramach dnia wolnego postanowiłam więc zabrać się za ćwiczenia modelujące talię.
(błyskotliwa myśl: przy ćwiczeniach na mięśnie skośne brzucha, przy dodatnim bilansie kalorycznym, zamiast większego wcięcia w talii dostaniemy - proste - większe mięśnie)
Co prawda nie dorobiłam się figury klepsydry, ale zauważyłam, że jest trochę lepiej i łuki stają się wyraźniejsze.
Corset to ćwiczenia Cassey Ho z POP Pilates, które możecie obejrzeć tutaj. Cassey niestety w ogóle nie przypadła mi do gustu, więc po kilku próbach zrezygnowałam z jej ćwiczeń, w efekcie na rozpisce jej trening widnieje tylko raz.
Tiffoczki to dobrze znane ćwiczenia Tiffany Rothe na talię, do obejrzenia tutaj.
Zestaw Tiffany zmieniał się w zależności od moich chęci i dnia, ale zazwyczaj składał się z treningu Boxer Babe + Booty Shaking Waist + Sexy Back. Te ćwiczenia to naprawdę wspaniała zabawa, polubiłam to kręcenie biodrami i boksowanie powietrza.
EFEKTY
Przez pierwsze kilka tygodni byłam dość mocno opuchnięta. Nie wspominałam o tym, ale moje nogi zyskały z dnia na dzień parę centymetrów w obwodzie (więc taka rada - jeśli w tydzień po rozpoczęciu ćwiczeń zauważacie, że jesteście większe, to nie oznacza, że urosły wam mięśnie :)). Opuchlizna zaczęła schodzić pod koniec lipca i nogi wróciły do dawnego obwodu, z tym, że stały się twardsze, jędrniejsze, a podczas ruchu pod skórą zaczęło być widać pracę mięśni.
Waga zaczęła bardzo szybko rosnąć i do końca miesiąca przybyły mi jakieś dwa kilogramy, nie zauważyłam jednak, aby przełożyło się to na większą ilość tłuszczu w ciele.
Zmieniły się proporcje ciała, wyglądam bardziej kobieco, mimo większej talii. Rozwinęły się ramiona i bicepsy. Piersi podniosły się, ujędrniły i zauważalnie urosły! (zaleta jedzenia jak smok)
Pośladki stały się większe i uniosły się. Ćwiczenia z Tiffany pomogły mi dodatkowo utrzymać lepszą pozycję ciała, co sprawiło, że są trochę bardziej wygięte do tyłu i tym samym jeszcze lepiej podkreślone.
Najmniejsze zmiany dostrzegam na brzuchu, być może dlatego, że wcześniej to głównie na niego zwracałam uwagę, więc już jest silny i umięśniony. Dobrze widoczne są mięśnie skośne, podoba mi się wygląd brzucha nad talią, niestety pod jest gorzej. To miejsce, w którym najbardziej odkłada mi się tłuszcz i musiałabym zejść do bardzo niskiego poziomu tkanki tłuszczowej - tym samym zapomnieć o piersiach - by niewielkiego nagromadzenia się pozbyć. Uważam, że nie warto. Nie ma tego zbyt dużo, brzuch i tak wygląda dobrze, chociaż nigdy nigdy nie będzie w 100% idealny.
DIETA
Jestem zadowolona, miska przez większość miesiąca była czysta i odpowiednio duża. Zdarzyło mi się podczas pobytu nad morzem zjeść gofra czy loda, ale pozostałe posiłki były możliwie jak najbardziej zdrowe i bogate w białko. Pojawiło się więcej warzyw, w końcu! :)
Pod koniec sierpnia, jak pisałam wyżej, poszalałam trochę, co odbiło się na wyglądzie brzucha. Zmiana niewielka, ale znając swoje ciało w najmniejszym szczególe, od razu ją zauważyłam. Usuwanie nagromadzonego przez przyjemności tłuszczyku jest w końcowej fazie. Pewnie poszło by szybciej, gdyby nie to, że nadal mam cel rosnąć i staram się jeść sporo.
CO DALEJ?
Progres! Po prostu :)
Podziwiam, naprawdę mocno przepracowany sierpień, możesz być z siebie dumna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Jestem :)
UsuńJa od poniedziałku ruszam na siłkę, już mam plany treningowe :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
UsuńNo to sierpień ci się udał- oby okres jesienno-zimowy był tak samo udany jak letni, a wiadomo, że wtedy się za bardzo nie chce ruszać:-)
OdpowiedzUsuńJeśli tylko plan zajęć na uczelni na to pozwoli, na pewno nie przestanę ćwiczyć :)
Usuńte cwiczenia na talie, to dla mnie, bo wlasnie niedawno zarzucono mi, ze "brzuszek plaski, ale gdzie talia??", a ja tak namietnie lubie cwiczenia na skosne *.*, wlacze w swoj plan treningowy :)
OdpowiedzUsuń