czwartek, 25 kwietnia 2013

Kilku gagatków na koniec miesiąca

Biedne to denko kwietniowe, i w dodatku wczesne, ale wróciłam do rodziców na weekend majowy – czyli u siebie niczego już nie wykończę – a część produktów, które opustoszyłam, miało już swoje recenzje. Dlatego dziś krótko.



1. Eveline cosmetics, profesjonalny peeling do rąk & maska-serum do rąk - właściwie nie wiem, czego spodziewałam się po tym zestawie. Peeling dobrze, wyczuwalnie wygładza, maska - przyjemnie nawilża. Całość ma ładny zapach i jest przyjemna w użytkowaniu. Peeling dobrze trzyma się rąk i nie lata na wszystkie strony podczas masażu, z kolei maska po wymaganych 15 minutach trzymania i późniejszym wmasowaniu nie pozostawia na rękach tłustej, klejącej warstwy. Efekt jest dość krótkotrwały i na dłuższą metę nie daje nic, czego nie mógłby zrobić zwykły peeling i dobry krem do rąk - ale nie mam problemów z dłońmi, być może na przesuszonej skórze sprawdziłby się jeszcze lepiej. 
Zestaw teoretycznie jednorazowy, ale można podzielić dawkę tak, że wystarczy na dwa razy. Tylko zawsze pozostaje problem odpowiedniego przechowania saszetek aż do tego następnego razu...



2. Bioderma Sensibio H20, płyn micelarny do oczyszczania twarzy - był jednym z kosmetyków dołączonych do lutowego ShinyBoxa i od pierwszego użycia podbił moje serce ;). Błyskawicznie i dokładnie usuwa makijaż - tak kremy BB na silikonowej bazie, jak i mocno kryjące pomadki. Z tuszem wodoodpornym jest gorzej, używałam go czasem do usunięcia pozostałości, które nieopatrznie zostawiłam po dwufazowej Bielendzie i tutaj średnio zdawał egzamin. Nie pozostawia uczucia ściągnięcia czy lepkości, po jego użyciu czuję, że twarz jest świeża i oczyszczona. W porównaniu z micelami Bourjois i BeBeauty ten wysuwa się na pierwsze miejsce. Wada? Cena, bo bez promocji za 100ml płacimy 25zł.







3. Ziaja intima, płyn do higieny intymnej, konwalia - płynów z tej serii używam od wczesnych lat nastoletnich i nie mam zamiaru przestać. Intima dobrze się pieni, porządnie oczyszcza, pozostawia uczucie świeżości. Jest wydajna, a ilość zapachów pozwala każdemu wybrać coś dla siebie (konwalia, brzoskwinia, melon, rumianek...). Nie tylko nie podrażnia, ale nawet łagodzi podrażnienia! Konsystencja jest gęsta, więc nie ma problemu z przelewaniem się płynu przez palce. No i cena - za ok. 6zł dostajemy 500ml (na zdjęciu wersja 200ml).






Przy okazji pochwalę się kolejnymi zdobyczami Yankee Candle :)


Prym wiedzie tutaj Summer Scoop z nowej kolekcji Q2 - to zapach lodów o smaku truskawek i owoców leśnych. Jest i A Child's Wish, nie darowałabym sobie, gdybym go nie kupiła, chociaż sam zapach mnie nie porywa i za Chiny nie wyczuwam w nim zapachu kwiatów czy zielonych pól. Ale dopiero zaczęłam jego palenie, więc posiedzę z nim trochę i mam nadzieję, że z czasem wyrobię sobie opinię.

6 komentarzy:

  1. też od zawsze używam tych płynów z ziaji, są świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Konwaliową wersję Ziai zdradziłam na rzecz Białego Jelenia, ale ja jeszcze do niej wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Białego Jelenia bardzo lubię, ale denerwowała mnie pompka w dużym opakowaniu - za każdym razem psuła się, gdy wracałam z nim ze sklepu i płyn zalewał mi resztę zakupów.

      Usuń
  3. U mnie od dawna gości Ziaja brzoskwiniowa ;) Wow, wosków to Ty masz! :D Ciekawi mnie, jak pachną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to tylko część kolekcji :D trudno mi opisać te zapachy, bo tylko Summer Scoop pachnie wyraźnie lodami, reszta jest dość nieokreślona. Takie Beach Flowers niby jest kwiatowe, ale ma w sobie nuty, które tę kwiatowość przełamują. Więcej napiszę pewnie po porządnym przepaleniu :)

      Usuń
  4. Bioderma i woski z YC <3 Uwielbiam!


    Zapraszam do wzięcia w moim rozdaniu. Będzie mi bardzo miło jeśli weźmiesz udział :)

    OdpowiedzUsuń