niedziela, 14 lipca 2013

Nauka samoakceptacji? Byle nie z Shape! Rzecz o piersiach

Shape ma wiele wad, ale mimo to uważam go za magazyn kreujący w miarę pozytywny i wartościowy wizerunek kobiety. Redakcja promuje zdrowy i aktywny tryb życia nie po to, aby kobiety były kąskiem dla mężczyzn, ale dla ich własnego [kobiet] dobrego samopoczucia. Shape niejednokrotnie pokazywał, jak ważna jest dla kobiet samoakceptacja i świadomość własnej wartości; namawiał do zmian nie dlatego, że bez nich kobieta jest brzydka czy gorsza, ale dlatego, że staje się zdrowsza i szczęśliwsza i dzięki aktywności fizycznej robić coś dobrego - pożytecznego i interesującego - dla siebie. 

Tym większym zaskoczeniem był dla mnie tekst o wyborze biustonosza sportowego, a konkretnie jedno zdanie:



Posiadaczki małego biustu mogą to odebrać w ten sposób: ich piersi mogłyby być lepsze, one same są mniej warte niż koleżanki z większymi piersiami, czegoś im brakuje. Shape jest czytany także (a może nawet głównie) przez nastolatki, którym taki niepozorny tekst może wyrządzić krzywdę. Czasopismo niechcący (a może chcący?) kieruje dziewczyny na drogę, na której wartość wyznacza męska słabość do większego biustu. Nie chodzi przecież w tym przypadku o wygodę podczas ćwiczeń, bo duże biusty wtedy wręcz przeszkadzają, a wybór odpowiedniego biustonosza sportowego jest wyzwaniem i sporym wydatkiem. Wtrącenie o szczęściu pasuje w tym kontekście jak kwiatek do kożucha. 

Ja sama mam małe piersi - 70B. Uwielbiam je i nie zamieniłabym ich na żadne inne, ale uważam, że KAŻDY BIUST JEST PIĘKNY. Nie akceptuję ich "mimo wszystko" - kocham je, są fantastyczne!

źródło
I każdy inny biust, mniejszy czy większy, trójkątny czy okrągły, z dużymi czy małymi brodawkami, od rozmiaru 80AA do 65ZZ jest piękny i każdy jest wart tego, aby o niego dbać: kochać, badać, ujędrniać, pieścić. Może mały biust gorzej wygląda w dekolcie, a duży przeszkadza, gdy się biega i skacze - ale to wciąż biust, wspaniała część kobiecego ciała :) 

Gusta są różne, niektórzy wolą małe piersi, inni większe, jedni nie mogą patrzeć na małe, drudzy nie cierpią zbyt dużych. To normalne i nie chcę nikogo zmuszać do zmiany preferencji - sama mam swoje. Trzeba tylko pamiętać, że nie ma jednej recepty na biust idealny czy rozmiar od którego biust zaczyna być biustem "prawdziwym".

Często słyszy się, że nawet mały biust jest ładny, jeśli mieści się w dłoni - a to zdanie mężczyzn dla których ciało kobiety jest ważniejsze niż umysł, nawet jeśli tym "światłym" poglądem chcą udowodnić, że jest inaczej. Bo co z piersiami, które nie spełniają tego warunku? Co z tymi maleńkimi i tymi, których nie da się objąć nawet dwoma dłońmi? Szczęście kobiety znowu znajduje się w rękach - dosłownie! - mężczyzny. 

Chciałabym, aby zniknął mit mówiący, że kobiecość to konkretna budowa ciała, w tym duże piersi. Czy ktoś odmówi kobiecości dziewczynie pod podwójnej mastektomii? Raczej nie. Ale już dziewczyna naturalnie pozbawiona biustu często spotyka się z negatywną oceną środowiska. 

Nie ma biustów gorszych czy lepszych, na pewno nie, jeśli chodzi o rozmiar - mogą być najwyżej takie mniej lub bardziej zadbane. Posiadanie dużego biustu - czy małego biustu - nie czyni nikogo szczęściarzem.  Ale jeśli czujesz, że masz szczęście, posiadając taki a nie inny rozmiar, to też nic złego. Ja nie chciałabym mieć większych piersi, nie czułabym się z nimi dobrze. Inne kobiety kochają swoje duże piersi i pewnie niektóre nawet mi współczują ;)

Niezależnie od rozmiaru, ważne, aby biust był zdrowy.

13 komentarzy:

  1. Bardzo dobry post wiecej takich poprosze;) A z gazet bardziej lubie super linie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)

      Z Super Linią nie miałam do czynienia, widziałam parę razy w Empiku, ale jakoś mnie nie ciągnęło. Zerknę.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. (Musiałam coś dopisać, stąd usunięcie komentarza. Ja wraz z moim 65D podpisujemy się pod Twoją wypowiedzą :) W sumie, skoro to D to powinnam być według nich szczęściarą, co z tego że to mały biust :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to że Shape zapomniał o tym że liczy że nie tylko miska ale i obwód, to temat na inny post :D

      Usuń
  4. Cassidy, ja pójdę dalej. Generalizowanie, ze mężczyźni mają słabość do dużych biustów to też błąd. Powielanie komunałów. A to - podobnie jak w przypadku rozmiaru penisa - nie do końca prawda.

    I jeszcze - literka miseczki niewiele mówi o rozmiarze. Ja mam D i mam relatywnie mały biust. Dlaczego? Dlatego, że miseczka to stosunek do obwodu w biuście do obwodu pod biustem, a pod biustem mam 60-65.

    Jeśli reszta artykułu napisana jest tak kompetentnie, to biada czytelniczkom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja nie generalizuję :) znam wielu facetów, którzy wolą małe biusty. Ale pogląd że mężczyzna leci tylko na duże wciąż jest bardzo popularny...

      Mnie również denerwuje ocenianie biustu po samej literce. Myślałam, że co jak co, ale Shape będzie potrafił to wytłumaczyć. A jak widzę nadal pokutuje mit że miska D to "cyce jak donice" ;)

      Usuń
    2. Wiem, że nie generalizujesz. Ba! Nawet zauważasz, ze generalizacja nie ma sensu. Odnosiłam się do tekstu źródłowego.

      Usuń
    3. W takim razie przepraszam :)

      Usuń
  5. Hmmm, ja mam biust w rozmiarze 70FF i wcale nie czuję się szczęściarą, a wręcz przeciwnie - twierdzę, iż noszę ciężki balast, który dodatkowo obciąża mój kręgosłup. Więc Shape i inne stereotypy mam w nosie ;) Staram się nie przejmować tym co mówią/myślą inni i jest mi z tym dobrze :) Polecam wszystkim takie podejście do życia :D

    OdpowiedzUsuń
  6. trafiłam tu przypadkiem, ale juz widze ze trafiac bede czesciej! Uwazam, że ten tekst powinno przeczytac wiele kobiet (w tym nastolatek).

    OdpowiedzUsuń
  7. O tak, w pełni się zgadzam. Cycki są super. Każde cycki. Bo to cycki :D Małe wyglądają młodzieńczo i dziewczęco, nie obwisają tak szybko z wiekiem. Duże też mają swój urok. I też nie cierpię mitu, że faceci lubią tylko wielkie cycki. Nie raz słyszałam opinie facetów, że duże cycki są niezgrabne niczym fałda na brzuchu i wolą jędrne jabłuszka (i bynajmniej nie chodziło o podrywanie mnie zawoalowanym komplementem, nie było intencji matrymonialnej wobec mnie). To tak jak z kolorem włosów, czy wzrostem, czyli co kto lubi.

    OdpowiedzUsuń