środa, 10 lipca 2013

Poleciałam na gołą klatę, czyli Total Fitness

Ostatni raz ćwiczyłam z Ewą Chodakowską dobre pół roku temu. Nie brakowało mi jej treningów i odpuściłam nawet Total Fitness w jej wykonaniu; przestałam sobie wyobrażać trening bez obciążenia, a jak wiadomo Ewa żywi niechęć do hantli. Ostatnio w oko wpadł mi Shape z kolejną płytą sygnowaną jej nazwiskiem - tym razem trening prowadzi Tomek Choiński, jak mówi opis, pierwszy ambasador Total Fitness. 


Trochę przesadzam z tą gołą klatą, bo jakbym chciała pooglądać mężczyzn bez koszulek, szybciej i taniej byłoby mi włączyć przeglądarkę, ale rzeczywiście zaintrygowało mnie to, że trening prowadzi mężczyzna. Po kilku dniach rozważania za i przeciw zaryzykowałam i kupiłam płytę. 


Ćwiczenia trwają ok. 40 minut i składają się z pięciu części po trzy ćwiczenia powtarzane trzykrotnie, plus oczywiście rozgrzewki i rozciągania. Pomiędzy każdym ćwiczeniem mamy 10 sekund przerwy, pomiędzy każdą serią 20, a pomiędzy każdą częścią - jedną minutę.

Pierwsze trzy "rundy" są lekkie, na tyle, że ta minuta między ćwiczeniami wydaje się dla mnie marnotrawstwem czasu; poświęcam część tej przerwy na trzaskanie pompek czy choćby pajacyki. Kolejne dwie to już trochę wyższy poziom, zwłaszcza ostatnia wymaga samozaparcia, bo tempo jest wysokie, a pot zaczyna spływać po twarzy. Każda przerwa między ćwiczeniami jest już mile widziana.

Total Fitness to trening interwałowy, a to skaczemy, a to biegamy, a to kładziemy się na matę i robimy brzuszki. Preferuję ćwiczenia które modelują brzuch "przy okazji" i mimo że czuję pracę mięśni, będę kręcić nosem. Nie, że brzuszki są złe, ale ja znam bardziej satysfakcjonujący mnie sposób, czyli praca w obciążeniem :) 

Brzuch pracuje przez cały czas. Mięśnie dają popalić w elementach przeznaczonych stricte na te partie, ale pozostają napięte przez cały trening. 

Ćwiczenia na pośladki i uda średnio mnie przekonywały podczas samego treningu. Mimo prawidłowego wykonywania ćwiczeń, czułam ból głównie nad kolanami - i to było dość niepokojące - z kolei pośladków nie czułam prawie w ogóle. Dopiero następnego dnia dopadły mnie dawno nie widziane w tamtych partiach zakwasy. Czyli, faktycznie, to działa!




Sam Tomek jako prowadzący nie do końca mi odpowiada. Przyzwyczaiłam się do wrzeszczącej Jillian i spokojne hasła typu "jestem pewny, że znakomicie ci idzie" po prostu mnie nie przekonują. Podobnie z reklamowaniem Total Fitness jako doskonałego treningu niby mimochodem (program może być wprowadzany do klubów, nie został stworzony jedynie dla potrzeb domowych). 

Co ważniejsze jednak, dostajemy instrukcje, jak wykonać ćwiczenia, Tomek cały czas uczula, gdzie mają być kolana, jak ułożona ma być broda, jak łokcie itd. Pojawiają się również modyfikacje ćwiczeń, nie tylko dla początkujących, ale również dla zaawansowanych.

Zmroził mnie jednak komentarz, że jeśli coś boli, zwłaszcza mięśnie, to dobrze. Podczas treningu powinny boleć tylko mięśnie, jeśli zaczyna boleć co innego, to ćwiczenie przy którym pojawia się ból lepiej sobie odpuścić... Figura figurą, ale kontuzje to nie zabawa. 

Nie wybrałabym Total Fitness jako jedynego programu do modelowania ciała, ale jako dodatek do poważniejszych treningów całkiem mi się podoba. Nie stanowi dla mnie żadnego wyzwania, ale sądzę, że można wykonać go od czasu do czasu w ramach odpoczynku. 

Myślę, że osoby ćwiczące z Ewą będą zadowolone, a początkujący - wykończeni. Nie jestem jednak pewna, czy obietnica "szczupłej sylwetki" będzie spełniona. Jeśli to pierwszy trening i wcześniej całymi dniami siedziało się na kanapie, to kilogramy niewątpliwie polecą. W innym przypadku może być gorzej, bo Total Fitness nie jest szczególnie intensywny. Jeśli już zostajemy przy Ewie, to do zrzucania balastu poleciłabym Killera.

Swoją drogą - czemu Ewa na okładce stoi na palcach?


3 komentarze:

  1. Ja jednak zostane przy bieganiu a jesli juz ma m wybierac jakis program na dvd to wole krzykliwych i pelnych zycia instruktorow;)

    OdpowiedzUsuń
  2. zaciekawiłaś mnie bardzo tą płytą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewa stoi na palcach by nie wydawać się jeszcze niższa :) Do mnie też ten trening nie przemawia, ale jeśli ma kogoś zmotywować do ruszenia się z kanapy to bardzo dobrze :)

    OdpowiedzUsuń