Pod poprzednim postem pojawiły się komentarze dotyczące
tego, że Shape kopsnął się w jeszcze jednej rzeczy – mianowicie ocenianiu
wielkości biustu pod samej literce. Pominęłam ten fakt, skupiwszy się na problemie wywyższania osób o większym biuście, ale czuję się zobowiązana, by napisać o
tym teraz.
Stara „szkoła” mówi o tym, jakoby wielkość biustu mogła być
opisana jedynie rozmiarem miski, od A dla maleńkich piersi do D czyli bardzo
dużych, w skrajnych wypadkach nawet
wyżej. Shape poszedł tym tropem, chociaż wydaje się magazynem nowoczesnym. Pisanie
głupot, że kobieta o biuście w rozmiarze D jest hojnie obdarzona przez naturę,
jest w dzisiejszych czasach strzałem w stopę.
źródło |
Coraz więcej kobiet zdaje sobie sprawę, że sama literka nie
znaczy NIC. Dopiero w komplecie z liczbą oznaczającą obwód pod biustem można powiedzieć coś o rozmiarze piersi.
Sama posłużę za przykład. Jak pisałam poprzednio, mam małe
piersi, 70B to generalnie rozmiar który mieści się w kobiecej dłoni. Zanim
jednak kompetentna brafitterka uświadomiła mnie, że to 70B a nie co innego, korzystałam z
kalkulatora internetowego, który raz za razem wypluwał mi rozmiar 65D (tutaj;
wpisując obecne wymiary faktycznie uzyskuję 70B, ale już w innym kalkulatorze
ciągle jest 65D). Gdy prosiłam o ten rozmiar w sklepach, każdy stanik okazywał
się nie pasować, w zależności od modelu albo był ciut za duży, albo przeciwnie,
piersi wylewały się z miseczki. Nie zmienia to faktu, że to 65D było bardzo
blisko mojego faktycznego rozmiaru; żaden z biustonoszy nie był takim, w którym
bym „tonęła”.
Swoją drogą chyba naskrobię post o biustonoszach dostępnych w sklepach bieliźnianych i sieciówkach, o obsłudze w tychże i o tym, dlaczego warto wybrać się do dobrej brafitterki i wydać więcej na stanik.
65D jest więc bliskie 70B, różni jest dosłownie 2cm w
obwodzie pod biustem, podczas gdy obwód biustu pozostaje ten sam!
Kobieta o większych obwodach „pod i w”, ale z podobną
różnicą między nimi, będzie miała tę samą miskę, ale obwód się zmieni. Naturalne, że mimo wszystko
biust o obwodzie 102cm będzie wyglądał inaczej ten z obwodem 84-centymetrowym.
Posłużę się zresztą dość popularnym zdjęciem ze strony
Stanikomania.blox.pl, którą zresztą polecam:
Oba staniki mają miski DD, ale ten u góry to 90DD, a ten na
dole – 65DD. Różnica jest znaczna, a według starej „szkoły” DD powinny być już
rozmiaru arbuzów, choćby nie wiadomo co!
Świadomość Polek w kwestii doboru właściwego rozmiaru
biustonosza uległa znacznej poprawie, dziewczyny (zresztą nie tylko) już wiedzą,
że liczy się obwód, miska D ma różne oblicza, a G to żadne monstrum. Nie dadzą
sobie wcisnąć kitu, że jest inaczej. Niestety prasa cały czas pozostaje w tyle.
Profesjonalne rady znajdujemy w Internecie, a magazyny pokroju Shape nadal rozprzestrzeniają
nieaktualne i nieprawdziwe informacje. Czy w redakcjach zatrudniane są osoby
niekompetentne i całkowicie oderwane od rzeczywistości?
Brawo!
OdpowiedzUsuńŚwietny post :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że wiele kobiet nadal żyje w błogiej nieświadomości i noszą złe staniki, niekorzystnie wpływające na biust i całą sylwetkę...
Świetny post:) Szkoda, że nie każda kobieta o tym wie i często sugeruje się różnymi głupotami..
OdpowiedzUsuńDlatego trochę mi przykro, kiedy widzę szyldy znanych sklepów typu Triumph o bra fittingu, a mają obwody od 70 :(
OdpowiedzUsuńA już najbardziej przeraziła mnie pewna pani z programu na Vivie, która miała ogromny biust i nosiła go tak spłaszczony gorsetami, że teraz pewnie musi już być podzielony na dwie "bułeczki".
Triumph to w ogóle temat rzeka, nie mam dobrych wspomnień z tego sklepu.
Usuńdokladnie... sama mam 65C i czuje, ze nie mam niccc :P
OdpowiedzUsuńKiedys mialam przyzwoite 85C a gdy schudlam, to myslalam, ze mam jakies A... a jednak nie.
Przez długi czas czułam się dyskryminowana jako właścicielka naprawdę dużego biustu. Większość firm zatrzymała się w epoce kamienia łupanego. I jasność nastała jak trafiłam na gazetowe formu, gdzie pomogła mi Maheda. Na całe szczęście w UK wybór jest tak ogromny, że zakup eleganckiej czy użytkowej bielizny przestał być udręką. Jest przyjemnością. W Polsce też trochę się to zmieniło, ale nadal czuję duży niedosyt...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, z rozmiarów mniej popularnych łatwiej jest znaleźć małe niż duże, a jeśli już są, to często reprezentowane przez mało urodziwe modele.
UsuńZapraszam na szóstą edycję Maratonu Treningowego Blogerek! :)
OdpowiedzUsuńhttp://czekoada.blogspot.ru/2013/07/maraton-treningowy-blogerek-edycja-6.html