wtorek, 12 listopada 2013

Treningowe podsumowanie października

Wiem, wiem, znowu piszę z opóźnieniem, ale ostatnio moje życie prywatne galopuje w takim tempie, że w chwilach, gdy udaje mi się usiąść do komputera, myślę tylko o słodkim nic nie robieniu na mądrzejszych i głupszych stronach.
Dla przypomnienia plan treningu:

TRENING A (8 powtórzeń)

1) wznosy nóg z leżenia 
2) wspięcia na palce obunóż 2x10 kg
3) przysiady klasyczne z hantlami 2x10 kg
4) wejście na ławkę z hantlami 2x10 kg
5) wznosy z opadu 
6) pompki klasyczne max powtórzeń
7) podciąganie obciążenia wzdłuż tułowia, oburącz 1x10 kg
8) pompki w podporze tyłem

TRENING B (8 powtórzeń)

1) plank max czas 
2) martwy ciąg z hantlami 2x10 kg
3) wykroki z hantlami 2x10 kg
4) wiosłowanie hantelką 1x10 kg
5) wyciskanie hantli leżąc*
6) wyciskanie hantli stojąc na barki 2x7,5 kg
7) uginanie przedramion (biceps) 2x7,5 kg
8) wyciskanie francuskie stojąc 1x7,5 kg

*w moim obecnym pokoju nie ma miejsca na piłkę, na której robiłam to ćwiczenie, więc zastąpiłam je pompkami

Podsumowania poprzednich miesięcy:



Jak widać, plan zajęć na uczelni pomógł usystematyzować mi terminy treningów - w inne dni zwyczajnie nie miałabym na nie czasu.

Teoretycznie powinnam wybrać już jakiś nowy trening, ale prawda jest taka, że nie znalazłam jeszcze żadnego tak dobrego. To do tej pory jedyny, który angażuje całe ciało i nie wymaga wizyty w siłowni czy poważniejszych zakupów typu sztanga czy drążek - na nie przyjdzie czas, ale na razie nie będę w nie inwestować. Ponadto nadal przynosi fantastyczne efekty. Jak widać na rozpisce wyżej, kolejny raz zwiększyłam obciążenie. Staram się jeszcze bardziej zwiększyć poziom trudności, m.in. zwalniam ruchy czy próbuję zejść niżej w przysiadzie. 

Początek miesiąca to także kilka ZWOWów Zuzki Light. Chciałabym napisać o nich w osobnym poście. Te, które wybrałam, nie dość proste i pozbawione obciążenia - wróciłam do domu rodzinnego na początku października, już po wywiezieniu hantli tam, gdzie studiuję i radziłam sobie właśnie w ten sposób :) 

DIETA

Uzupełniłam swoje odżywianie o witaminy, których niestety mi brakuje - ciągle spożywam za mało warzyw, choć przyznam że akurat październik był pod tym względem całkiem dobrym miesiącem. Spróbowałam także kilka razy aminokwasów BCAA, czyli suplementu, który ma zapobiegać katabolizmowi mięśni; mówiąc po ludzku uniemożliwiać ich degradację oraz przyspieszać regenerację, jak również zapobiegać gromadzeniu się tkanki tłuszczowej. Efekty po tych kilku razach były tak zadowalające, że na listopad zamówiłam duże opakowanie BCAA. 

Oczywiście suplementy i odżywki białkowe to dodatek - najważniejszą rzeczą jest cały czas czysta miska i dostarczanie odpowiedniej ilości składników odżywczych w "normalnych" posiłkach, składających się z owoców, jaj, mięsa, ryb, pełnoziarnistego pieczywa, brązowego ryżu itd.

EFEKTY

Więcej dodatkowego ruchu, większe obciążenie czy BCAA - nie wiem, czy któreś z nich w szczególności, czy wszystkie razem, podziałały jak turbo napęd, ale przyrost tkanki mięśniowej, zwłaszcza w ramionach, oraz utrata tłuszczu były większe niż się spodziewałam. Pozbyłam się w końcu nadmiaru tłuszczu z dolnej części brzucha! Po 21 latach :D Z reszty brzucha również trochę spadło i mogę powiedzieć, że teraz jest naprawdę fantastycznie. Pod skórą rysują się kostki mięśni prostych brzucha i generalnie nie trzeba mi więcej. Ramiona to kolejny mocny punkt, jestem z nich bardzo zadowolona. Łydki, uda - to kolejny sukces. Najgorzej jest niestety z pupą, ale ani moja obecna waga, ani geny nie pozwolą mi raczej na posiadanie odstających pośladków. Są jędrne i uniesione, ale wciąż małe i kościste :P 

Zdjęcia będą, obiecuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz