Joanna, Naturia, Peeling myjący
SŁOWO OD PRODUCENTA
Peeling myjący o owocowym zapachu doskonale wygładza i odświeża ciało. Specjalnie dobrana receptura zawiera nawilżający ekstrakt owocowy (w zależności od wersji: z kiwi, pomarańczy, truskawki, porzeczki lub grapefruita) oraz drobinki ścierające, które usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka.
Wspaniałe rezultaty:
- oczyszczona i odświeżona skóra- gładsza i milsza w dotyku- przyjemnie pachnąca
OPAKOWANIE
W opakowaniu znajduje się 100ml produktu. Butelka jest więc
mała, poręczna, zmieści się wszędzie – czy to na zapchanej kosmetykami półce,
czy w podróżnej kosmetyczce. Dla mnie jest to jednak zbyt mała pojemność,
wolałabym mieć wybór pomiędzy taką kieszonkową wersją, a pełnowymiarowym
produktem (200-250 ml).
Plastik użyty do produkcji jest gruby i przezroczysty.
Buteleczka stoi stabilnie. Klapka przy otworze jest dobrej jakości i nie
odpada, nie trzeba siłować się z jej podważeniem, ale sama z siebie również się
nie otworzy.
Nie ma problemów z wydobywaniem produktu z wnętrza, nawet
jeśli została go mała ilość. Z kolei resztki, które osadziły się na ściankach,
można ostatecznie wypłukać, gdyż klapka umocowana jest na zakrętce.
Szata graficzna kolorowa, estetyczna, przyjemna dla oka.
Etykiety nie odklejają się i nie odbarwiają, nie wchodzi pod nie woda.
4.5/5
ZAPACH I KONSYSTENCJA
Do wyboru jest mnóstwo owocowych zapachów – w tym np.
truskawka, pomarańcza, kiwi i gruszka, czyli dla każdego coś dobrego. Ja do
testów wybrałam czarną porzeczkę. Po otwarciu buteleczki rzeczywiście wyczuwa
się wyraźny i naturalny, słodki zapach tego owocu – w moim odczuciu bardzo
przyjemny.
Woń obecna jest podczas całej aplikacji, ale mimo obietnic
producenta – po jej zakończeniu nie utrzymuje się na skórze.
Konsystencja jest idealna! Bardziej przypomina krem niż żel,
jaki spotyka się w wielu peelingach. Bardzo mi to odpowiada. Produkt świetnie
rozprowadza się na ciele, nic nie spada, nie spływa, nie zbija się. Drobinki są
małe, ale jest ich dużo – są gęsto upakowane i dobrze wyczuwalne podczas
masażu.
4.5/5
Na zdjęciu widoczne są białe drobiny; czarne elementy służą funkcji dekoracyjnej. |
DZIAŁANIE
Przyznam, że preferuję gruboziarniste, porządne zdzieraki.
Tutaj mamy do czynienia ze średnio ostrymi i małymi drobinami. Peeling nie
usunie całości martwego naskórka w miejscach, gdzie skóra jest grubsza, nie ma
również właściwości antycellulitowych czy ujędrniających. Ale też trzeba
zwrócić uwagę na to, że producent niczego takiego nie obiecuje.
Peeling określa się jako myjący i rzeczywiście po użyciu
czułam, że mam dobrze oczyszczoną, a dodatkowo wygładzoną i miękką skórę.
Jako jedyny peeling do ciała mi nie wystarczy – jest zbyt
delikatny dla ud i brzucha, czyli tam, gdzie najczęściej stosuję tego typu
produkty. Te części ciała jak najbardziej stają się gładsze – bo to nie jest
tak, że nic z nimi nie robi! – po jego użyciu, ale mam świadomość, że
potrzebują czegoś więcej, trochę większej mocy ;)
Na samym początku stosowałam ten peeling tylko na udach i brzuchu, i gdybym nierozważnie na tym poprzestała, moja ostateczna opinia nie byłaby aż tak pozytywna. Ale spróbowałam jego działania na całym ciele i okazało się, że to był strzał w dziesiątkę.
Najlepiej sprawdza się w miejscach bardziej wrażliwych – na piersiach,
dekolcie czy szyi, których nie potraktowałabym obecnymi na mojej półce zdzierakami.
Radzi sobie nieźle również ze skórą na
rękach i ramionach, chociaż i tutaj od czasu do czasu przyda się coś
mocniejszego. Ten peeling ściera dobrze i daje namacalne efekty, ale w żadnym
wypadku nie podrażnia.
Użyłam go także do twarzy i przyznam, że dał mi lepsze
efekty niż dotychczas używane peelingi (a używam m.in. sławnego peelingu z
Synergenu, tego niby „dla wrażliwców”) –
skóra była idealnie gładka i miękka; na mojej cerze raczej nie występują
nierówności, ale tak naprawdę dopiero po tym peelingu odkryłam, jak jedwabiste
mogą być moje policzki!
Nie udało mi się odnotować nawilżenia, o którym wspomina
producent, ale i tak po każdym użyciu peelingu wklepuję w ciało kremy czy balsamy,
więc taka opcja w peelingu ma dla mnie marginalne znaczenie.
8.5/10
SKŁAD
WYDAJNOŚĆ
Używany zgodnie z zaleceniem producenta, czyli 2-3 razy w
tygodniu, peeling powinien wystarczyć nam na niecały miesiąc. Nie jest to
spektakularny wynik, ale mała pojemność rządzi się swoimi prawami. Ilość
produktu potrzebna do dokładnego umycia/speelingowania konkretnej części ciała
jest porównywalna, jeśli nie mniejsza, z tą, z którą mamy do czynienia przy
większych peelingach, więc nie w aplikacji tkwi problem. Po prostu trudno
wyciągnąć z tak małej buteleczki coś więcej.
4.5/5
DOSTĘPNOŚĆ
Natury, mniejsze sieciowe drogerie, supermarkety. W Rossmannach brak. Przeciętnemu człowiekowi jest zwykle bliżej do Rossa (lub nawet dwóch), niż do marketu, stąd niższa ocena.
4/5
CENA
5-6zł. Uważam, że kwota nie jest wygórowana (chociaż jeśli
mnie pamięć nie myli, a Wizaż nie oszukuje, kiedyś cena nie przekraczała 4zł). ‘’Pełnowymiarowe’’
peelingi – standardowo o pojemności 200ml – kosztują od 10zł w górę, więc ten
plasuje się w dolnej granicy średniej.
5/5
SUMA PUNKTÓW: 31/35
Podsumowując: bardzo przyjemny produkt – nie tylko dla
ciała, ale dla nosa i oka również. Prawdopodobnie zagości u mnie na dłużej,
polubiłam sposób, w jaki „obchodzi się” z moją skórą. Mała rzecz, a cieszy :)
Oświadczam, że na moją ocenę nie miał wpływu fakt, iż
otrzymałam produkt do testów.
Mam ten peeling, kupiłam go chyba parę lat temu i stoi w szafce (ups!) Dzięki, że mi o nim przypomniałaś, chyba wypada wreszcie go zużyć ;)
OdpowiedzUsuńJeśli jeszcze nie jest przeterminowany, to jak najbardziej :) termin mojego kończy się za dwa lata, więc może i na Twój nie jest za późno.
Usuńmam zamiar go kupić,lecz ciągle nie ma;( zapraszam do siebie do obserwowania i na wpisy:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Mnie się nigdy nie zdarzyło, by nie było ich w Naturach :) dziś odwiedziłam krakowski Firlit i też były (chociaż nie wszystkie zapachy).
UsuńLubię te peelingi - w szczególności wersję truskawkową i żurawinową ;)
OdpowiedzUsuńLata temu miałam truskawkową i chociaż niewiele pamiętam z czasu użytkowania jej, to wiem, że zapach miała świetny.
Usuńtruskawkowy naaajlepszy ; p
OdpowiedzUsuńhttp://olaposlinska.blogspot.com/
Miałam ochotę spróbować teraz żurawiny, ale wszyscy mówią o tej truskawce... chyba jednak czas na przypomnienie sobie jej zapachu :)
UsuńUwielbiam te pilingi ;)
OdpowiedzUsuńW promocji jak najbardziej warto je kupować ;)