Poza właściwościami zdrowotnymi stewia ma jeszcze dwie
cechy: jest wielokrotnie słodsza od cukru i ma zero kalorii.
Dlaczego o tym piszę?
Bo producenci i na tym produkcie postanowili zbić kokosy...
Już tłumaczę, o co chodzi. W sieci można kupić stewię
różnych firm w postaci proszku, fluidu czy tabletek. Dostępne są również
sadzonki bądź same liście. Niestety zwykle trudno doszukać się w opisach
produktów składu czy tabeli wartości odżywczych, a świadomy konsument to
podejrzliwy konsument i wybrakowanemu słowu nie uwierzy. Co robi? Idzie do
sklepu. Co znajduje w sklepie?
Stacjonarnie znalazłam jedynie stewię Zielony Listek.
Wydawałoby się, ideał – tania, bo za 150g zapłacimy od 15zł w górę, łatwo
dostępna, bo jest nawet na półce w Auchan.
Co jest nie tak?
Czerwona lampka włącza się, kiedy na etykiecie czytamy
„jedna łyżeczka stewii słodzi jak 3 łyżeczki cukru”. Różne są wersje tego, ile
razy stewia jest słodsza od cukru, ale na pewno bardziej niż trzykrotnie...
Kolejny alarm - kaloryczność.
100g rzeczonej „stewii” zawiera 379 kalorii. Czyli niewiele
mniej od takiej samej ilości cukru (400kcal) i o wiele więcej od ksylitolu
(240kcal). Jak to?!
Rzut oka na skład i wszystko jasne…
Skład: nośnik substancji słodzącej: maltodekstryna; substancja słodząca stevia, glikozydy.
Maltodekstryna jest cukrem prostym
o bardzo wysokim indeksie glikemicznym (do 105-136, podczas gdy sacharoza
„zaledwie” 70). Występuje w postaci białego proszku. Nie ma zapachu, jest lekko
słodka i zawiera 380kcal w 100 gramach.
Sprytne. Producent reklamuje swój
produkt pod nazwą „stewia”, wiedząc, że ta roślina robi się coraz bardziej
popularna i wielu ludzi kupi łatwo dostępny produkt bez wgłębiania się w skład.
W rzeczywistości w opakowaniu znajduje się głównie maltodekstryna, kosztująca
15-25 zł... za kilogram.
Ręce opadają... jeszcze raz apeluję o czytanie składów. Producenci zarabiają na każdej naszej chwili nieuwagi :(
Przy mojej nieuwadze dałabym się pewnie nabrać, że jest w końcu świetny zamiennik dla cukru. Dzięki za ten post.
OdpowiedzUsuńStewia jest świetnym zamiennikiem, ale tylko wtedy, gdy jest czysta. Po prostu trzeba uważać, albo inwestować w liście, gdzie nie ma ryzyka, że trafi się na "mieszankę".
Usuńbardzo przydatny post! ostatnio widzialam jak pare blogerek podjelo wspolprace i reklamowalo ten produkt. niestety nigdy nie mialam go w dloniach i nie czytalam skladu ale uwierzylam zapewnieniom blogerek, ktore pewnie same nie wiedzialy co braly :)
OdpowiedzUsuńOgólnie ciężko jest trafić w sieci na pełny skład i kaloryczność tego produktu, jeśli się nie wie, czego szukać. Nie spotkałam się jeszcze z blogami współpracującymi z tą firmą, ale wydaje mi się, że analiza składu to pierwsze co w takim przypadku należy robić...
UsuńNominowałam Cię do TAGu Liebster Blog, zapraszam do odpowiedzi na pytania :) http://cut-your-jeans.blogspot.com/2012/12/wyroznienie-liebster-blog.html
OdpowiedzUsuńDobrze że zwróciłaś na to uwagę. Stewię kupiłam właśnie w Auchan ale również w sklepie internetowym. Zastanawiałam się skąd wynika różnica w cenie. Jestem na siebie zła że dałam się nabrać.
OdpowiedzUsuńTaką pseudostewię niestety coraz łatwiej jest dostać... Stacjonarnie pozostają chyba tylko sklepy ekologiczne, ale i tam trzeba uważać na to, co się kupuje. W niektórych są te lepsze, niektóre wciskają taki sam syf jak supermarkety.
UsuńA Ty jaką i gdzie kupujesz?
OdpowiedzUsuńPóki co nie kupuję. W codziennej diecie nie używam żadnych słodzików, do polania pancakes'ów używam syropu z agawy. Piec nie piekę, niedługo to się zmieni, bo kupuję piekarnik i będę mogła piec u siebie, a nie w domu rodzinnym, ale póki co stewia nie jest mi potrzebna.
UsuńPolecam SteviGold albo Steviję, na http://www.stevi-gold.pl znajdziesz adresy sklepów, gdzie jest dostępna, na http://sklep.stevija.pl/ możesz kupować bezpośrednio.