poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rok 2012 w Lolita Fashion

Mimo iż wyprzedałam większość swojej loliciej szafy, a w pozostałościach chodzę od wielkiego dzwonu, nie przestałam śledzić nowości, jakie pojawiają się na rynku Lolita Fashion. Z okazji kończącego się roku 2012 postanowiłam zrobić krótkie podsumowanie i wybrać najlepsze moim zdaniem serie, jakie pokazali projektanci w ciągu ostatnich 12 miesięcy.

Innocent World reaktywował popularny motyw karuzeli w Merry-go-Around. Najmocniejszym punktem serii jest moim zdaniem JSK (i tak będzie na dobrą sprawę przy większości wymienionych modeli). Merry-go-Around to nienachalny, delikatny print karuzelowych koników. Klasyczne wersje kolorystyczne i nieprzekombinowane kroje dopełniają obrazu słodkiej, ale eleganckiej sukienki.


Drugą ulubioną propozycją firmy jest Bambi. Chociaż motyw jelonków nie należy do moich ulubionych, ta seria zupełnie mnie urzekła. Kolory, krój, print – wszystko idealnie się komponuje. Nie ma tu niczego niepotrzebnego.


Jeśli chodzi o Baby, the Stars Shine Bright, wybór był trudny. Wiele ich projektów przypadło mi do gustu, wahałam się między pięcioma czy sześcioma seriami. Część ostatecznie odpadła, nie byłam do nich przekonana w stu procentach, ale utrzymany poziom był wysoki. Wybrałam trzy serie – być może nieidealne, ale mające w sobie „to coś”.

Pierwszą jest opisywana przeze mnie wcześniej My Little Red Riding Hood. Mimo że mam lekkie obiekcje co do designu kokard, print i kolorystyka stawiają całość w bardzo pozytywnym świetle.



Uwagę przykuł też Quintet of Fairies. Chociaż trochę blady i niewyraźny, bardzo mocno mnie do siebie przyciągał. Lubię motywy muzyczne, ale ostatnim dobrym przykładem takiegoż był zeszłoroczny Dance of the Black Cats tej samej firmy. I chociaż wzór był w tamtym przypadku lepszy, to kroje QoF podobają mi się bardziej.



Piękna jest i Queen of Snow. Baśniowa, zimowa, wyrazista, "księżniczkowa".



Angelic Pretty miało moim zdaniem zły rok. Większość serii sugerowała brak pomysłów, zewsząd sypały się komentarze, że AP zjada własny ogon, bo (nieudolnie) powtarza sprawdzone motywy, albo że trafia kulą w płot oryginalnymi, ale brzydkimi bądź dziecinnymi, jeśli nie dziecięcymi, printami. Trudno było wybrać cokolwiek, bo mało co mnie zachwyciło…

Cat Tea Party można porównać do piosenki z radia. Nic szczególnego, ale jest tak skomponowana, że włazi do głowy i wyjść nie chce. Ta seria jest tak absurdalna, że trudno o niej zapomnieć i chociaż nigdy w życiu bym nie założyła sukienki z tym printem, to gapię się na poniższe kociaki z niepokojącą fascynacją. Sukienka przypomina coś, co łatwo można by znaleźć w szafie Dolores Umbridge. Obie są charakterystyczne…



Glorię wybrałam, ponieważ jest to coś nowego u AP, stroniącego od religijnych symboli. To jeden z najmocniejszych punktów tegorocznej oferty Angelic Pretty. Całość nadruku nie ma większego sensu - Japończycy podchodzą do kwestii krzyży na swój sposób - ale jest ciekawa i estetyczna.

źródło
Mary Magdalene wyszła ze swoim pierwszym printem, Perfume Bottle, i trzeba przyznać, że był to debiut udany. Chociaż motyw nie jest nowy, to został przedstawiony estetycznie w oprawie klasyki o świeżej kolorystyce – strzał w dziesiątkę!



Victorian Maiden z kolei przedstawiła nowe kolory swojego flagowego modelu, Antique Rose. Nie było bata, żebym nie polubiła tej wariacji, taki krój po prostu na mnie działa.


Juliette & Justine zaprezentowała Le Cadre du Chat, sukienkę w dwóch zwierzęcych wersjach, króliczej i kociej. Jest elegancka, niecodzienna i wyjątkowo urocza :). Nie zaprzeczę, że jej obecność tutaj była spowodowana między innymi właśnie wykorzystaniem wizerunku kotów.


 Dużą popularność zdobyły małe firmy, i tak Chess Story wyszło z całym bogactwem dobrych projektów, z których najbardziej spodobał mi się Mariage d’Amour. Stylistyką przypomina to, co wychodzi zwykle spod rąk projektantów Alice and the Pirates. Mimo że AatP nie jest moją ulubioną firmą, to ta niepisana inspiracja przypadła mi do gustu. Może ze względu na małżeństwo w tytule? ;)

źródło

źródło
Krad Lanrete pokazał piękną Mozarabic Chant. Chociaż nie podobna do powyższych, ma w sobie klasyczny, surowy urok. Wygląda niepozornie, ale w odpowiednich rękach zamienia się w prawdziwie magiczną kreację - wspaniałym przykładem tego są stylizacje Fairy_Emily.

Mam nadzieję, że rok 2013 przyniesie więcej pięknych i oryginalnych propozycji. Liczę na powrót dobrej formy Angelic Pretty i dalszy rozwój małych, niezależnych firm.









----------
Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony lolibrary.org, chyba że zaznaczono inaczej.

4 komentarze:

  1. wszystkie piękne i chętnie przygarnę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bym chciała, nawet jedna by wystarczyła ;)

      Usuń
  2. Wow, magiczne te sukienki, nigdy wcześniej się z nimi nie spotkałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - magiczne! Dlatego nawet chociaż w podobnych chodzę sporadycznie, to uwielbiam na nie patrzeć :)

      Usuń